czwartek, 7 kwietnia 2016

Od Ti'ena (CD Kiary) - Przyjezdni

        Oj, zobaczymy, obiecał sobie w duchu Lao, niemo odpowiadając na ostatnie zawołanie panny Amitaczi. Chyba nie ma innego wyjścia.
  Obok niego pojawił się ponownie Cień. Widmo masowało się dłonią po gardle, patrząc na Ti'ena z mieszaniną złości i niedowierzania.
  - No i co biadolisz? - powiedział Cienisty. - Lepiej, że wbiła ten nóż tobie niż mi.
  Cień papugował go złośliwie, ale koniec końców musiał przyznać mężczyźnie rację. Trudno orzec, co by się stało z widmem, gdyby jego właściciel stracił życie. Ti'en westchnął sfrustrowany i ruszył drogą chcąc jeszcze dogonić orszak z Ironwood. Karawana już się nie spieszyła tak jak wcześniej - wszyscy byli znużeni dniem, woźniczy styrali niepotrzebnie nerwy na zepsutym kole, a miasto było już o rzut kamieniem. Toteż Cienisty nawet nie zastanawiał się, gdzie też zaginął pożyczony mu koń. Zamiast tego dogonił pieszo jadącą nieco z przodu Scout i zwolnił, gdy się z nią zrównał. Lena obdarzyła go typowym zbójeckim uśmiechem.
  - Niezła szpila - powiedziała, mając na myśli łuczniczkę z klanu Orłów. - Aż dziw, że się nie dogadaliście.
  - Najwyraźniej ludzie naszego pokroju nie powinni występować częściej niż jeden na hektar - odparował.
  - Gdybym miała liczyć wszystkich, od których usłyszałam podobny tekst, nie starczyłoby dla was miejsca w tym kraju - rzuciła czepliwie.
  - To zajmiemy Thanadeim.
  - Oho! - krasnoludzica machnęła ręką. - Z armią takich dziwadeł jak ty, lord Soren zdobyłby cały świat. Pytanie, kto by po was potem sprzątał...
  - I gdzie nas po tym wszystkim wyeksmitować, skoro na lądzie nie będzie już miejsca - dokończył myśl Ti'en.
  Howlett zamilkła na chwilę trawiąc jakąś myśl. Las przerzedził się już znacznie. Nagle z niczego zmierzyła Lao wzrokiem od stóp do głów.
  - Ha! - wyprostowała się dumnie. - W końcu jestem od ciebie wyższa.
  Cienisty popatrzył na nią pobłażliwie, jak na zbyt pewne siebie dziecko.
  - Myślałem, że nie masz kompleksów co do własnego wzrostu - zauważył.
  - Bo nie mam - dziewczyna wzruszyła ramionami. - Po prostu w końcu jestem w czymś od ciebie lepsza.
  Ti'en parsknął śmiechem, kręcąc głową z niedowierzaniem. Krasnoludy to doprawdy niesamowite towarzystwo.
  Miasto przez zeszłą godzinę w niczym się nie zmieniło. Taka sama pogoda. Takie same stragany przy główne drodze. Takie same nieznośne tłumy. Przez maskę Cienistego z sykiem uleciało powietrze, co świadczyło o ogromie dezaprobaty mężczyzny do takiego stanu rzeczy. Odgłos sprawił, że Lena aż drgnęła w siodle i spojrzała z lekkim niepokojem na towarzysza. Widząc jednak, że nie zdecydował się jeszcze przejść do masowej eksterminacji nadmiaru ludności, jej twarz rozjaśnił uśmieszek rozbawienia.
  - Nie bój nic, panie Lao - powiedziała. - Wszyscy członkowie klanów mają wyznaczone kwatery w siedzibie Orłów. Tam wstęp jest na czas święta ściśle strzeżony.
  Ti'en zmrużył podejrzliwie oczy.
  - Nie należę jeszcze do żadnego klanu - zauważył.
  - Ale wyglądasz jakbyś należał - odparła z nutą złośliwości Jaskółka. - Wspominałam już, że jesteś dziwadłem?
  Zgodnie z jej słowami Albus po kilku minutach odłączył się od kolumny i pomachał ręką do nich, by kierowali się za nim. Lider Wilków wjechał na kwadratowy, wyłożony żółtą i brązową kostką placyk, gdzie poza stajennymi i kilkoma przyjezdnymi nie było nikogo. Ze stajni i otaczających plac z lewej strony boksów dochodziło rżenie koni, a w górującej nad wszystkim, okalającej prawy górny róg zdobionej kamienicy służące pootwierały okna. Kernisni zsiadł z konia i natychmiast podbiegł do niego chłopak ze stajni, zabierając rumaka do boksu. Podobnie stało się z kucem Leny, z tą różnicą, że obsługujący go cwaniaczek najpierw zapytał, czy nie pomóc ,,pani" zsiąść. Trudno stwierdzić, czy chciał pożartować, czy też chciał być po prostu uprzejmy. Nie wiadomo też, czy Lenę bardziej wkurzyła sama propozycja, czy nazwanie jej ,,panią". Koniec końców obdarzyła nieszczęśnika tak pełnym jadu ,,Dam sobie radę", że chłopak poczerwieniał po uszy i już się nie odzywał. Cienisty nie mogąc się powstrzymać parsknął śmiechem, na co został zgromiony ciężkim jak ołów morderczym spojrzeniem, od którego samoistnie ugięły mu się kolana.
  Skorzystał z chwili wolnego czasu na przyjrzenie się tej ,,nietypowej" części zebranych. Starał się wyszukać u wszystkich podobnych cech, świadczących, że należą do tych samych klanów. Pierwsze na placyk wjechało dwoje podróżnych, jasnowłosa kobieta i nijako wyglądający mężczyzna, którego koń nosił dziwne, półokrągłe ślady zębów na zadzie. Chociaż Lao nie znał się w ogóle na końskich zwyczajach był pewien, że żadna zwykła szkapa nie potrafiłaby tak głęboko ugryźć. Gdy dziewczyna zsiadała z konia, o dziwo podszedł do niej Albus i wdał się w krótką pogawędkę. Lena stanęła obok Cienistego i podążyła za jego ciekawskim wzrokiem.
  - Dante Rubkat - powiedziała krótko. - Liderka Orłów.
  - Skąd to wiesz? - zaciekawił się Lao. - Podobno nigdy nie byłaś w Ikramie.
  - Ale mam uszy i umiem łączyć fakty - odgryzła się krasnoludzica.
  Stajenny przeszedł obok nich prowadząc za uzdę szarpiącego się łaciatego wierzchowca Rubkat. Klacz syczała nienaturalnie i co jakiś czas starała się ugryźć mężczyznę w rękę. Nie minęło wiele czasu, gdy na plac jak burza wpadł kasztanowy ogier, a na nim szatynka o zbójeckim uśmiechu. Po chwili na jej ramieniu usiadła żółta papuga, a przez bramę przejechał jeszcze siwy w hreczkę i srokaty wierzchowiec. Z pierwszego zeskoczył wysoki, chudy mężczyzna w trójgraniastym kapeluszu, z bandaną zakrywającą dolną część twarzy, a drugiego dosiadał jakiś młody chłopak z ciemnymi włosami. Dopiero po chwili Ti'en zdał sobie sprawę, że nie był to dzieciak, a dorosła kobieta. Trójka rozmówiła się dosłownie minutę, po czym szatynka z równie wielkim zamieszaniem wyjechała z placyku, zostawiając za sobą najwyraźniej nieco zagubionych towarzyszy oraz swoją papugę. Żółty ptak zafurkotał skrzydełkami i popędził za właścicielką cały czas powtarzając ,,KURRRR*A MAĆ!". Lao spojrzał pytająco na Scout, ale kobieta wzruszyła ramionami, równie zdziwiona całym zajściem. Ostatnim interesującym przyjezdnym był wojownik z blizną na oku, ubrany w niebieską tunikę. Pierwsze co rzuciło się w oczy Cienistego to broń nieznajomego, a właściwie jej brak. Na własnym przykładzie wiedział, że niekoniecznie oznaczało to brak doświadczenia czy przezorności. Świadczyło to raczej o tym, że w razie potrzeby mężczyzna świetnie sobie poradzi bez pomocy żadnego żelaza.
  - NO NIECH MNIE DIABLI WEZMĄ! - wydarła się nagle Lena. Lao, który niemal zapomniał o jej obecności prawie podskoczył zaskoczony. Krasnoludzica nie czekając na niego ruszyła w stronę kolejnych gości. Ti'en szczerze zaciekawiony ruszył za nią.
  Ostatnimi już podróżnymi była trójka w kapturach: dwie kobiety, obie niskie, oraz mężczyzna z brodą. Dziewczyna ubrana w czerń miała na plecy zawieszoną porządnej roboty laskę zakończoną srebrną figurką kruczego dziobu. Po chwili przez bramę przydreptał jakiś spory, czarny kundel i usiadł zziajany u jej stóp. Druga, w niebieskim kapturze, okazała się najmłodsza ze wszystkich - nie świadczyła o tym nawet jej drobna postura czy wyjątkowo dziewczęca twarzyczka, a raczej głośność z jaką się odzywała, chociaż jej towarzysze stali metr dalej. Na plecach miała kołczan i łuk. Jednak powodem wybuchu Howlett okazał się brodacz. Jaskółka podeszła do niego ze znanym już Cienistemu uśmiechem będącym mieszanką złośliwości i pewnej dozy sympatii. Lao mając niejasne przeczucie, że ma do czynienia z kolejnymi liderami klanów również podszedł do nowo przybyłych.

Lorkin? Vanessa lub Lena? Tak, NyanKot mnie zmusił do sprowadzenia was do Ikramu :P

5 komentarzy:

  1. Zostałam zmuszona do wzięcia się w garść i szybszego nadrabiania zaległości... brawo! Mało komu udaje się mnie do tego zagonić :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Red ma magiczne moce, a ja genialne zdolności zastraszania x3
      No dobra, może nie zastraszyłam nikogo, ale i tak sądzę, że czas już doprowadzić ten wątek ze świętem do końca -,-

      Usuń
    2. Kiedy będzie Ciąg dalszy opowiadania tego Tien'a i tej Kiary? Strasznie długo się tu czeka na kontynuacje opowiadań... Poza tym fajny blog i fajne opowiadania są tu pisane ale za mała aktywność moim zdaniem. Może kiedyś tu dołączę jak czas pozwoli ale puki co, to tylko czekam na Cd tego opowiadania, więc błagam was napiszcie coś w końcu bo już chyba ponad dwa tygodnie minęły jak nie dłużej... Chyba że mi się tak zdaje :)

      Usuń
    3. Jeśli ze wszystkim się wyrobię, będzie dzisiaj, albo jutro (taką mam nadzieję). A ten blog nie jest jedynym, na którym większość osób z naszego grona pisze, stąd też ta mała aktywność, jaką od czasu do czasu można łatwo zauważyć. Poza tym, przynajmniej trzy osoby pisały w tym tygodniu egzaminy, a w takim okresie ciężko jest tak po prostu usiąść do komputera i pisać opowiadania :P

      Usuń
  2. Super! ^^ Nie mogę się doczekać :P Wiem coś o egzaminach... Nienawidzę ich. To w takim razie czekam :3 I weny wszystkim życzę :P W przyszłości to może dołączę ale jak będę miał więcej czasu.

    OdpowiedzUsuń