wtorek, 5 kwietnia 2016

Od Kiary (CD Ti'ena)

        Całe to zamieszanie tylko mnie zniechęciło i utwierdziło że jak na razie muszę porzucić swoją misję. Chętnie bym zabiła tego cwaniaczka ale ta krasnoludzica i jej banda stanęli mi na drodze. Nie chciałam zranić kogoś, kto nie był moim celem, więc postanowiłam się oddalić. Gwizdnęłam i po chwili przybiegła Sonia. Złapałam ją za wodze gdy nagle usłyszałam:
  - Słuchaj wojownicza księżniczko - zaczął. - Chyba musisz mi coś wyjaśnić... – powiedział mój cel zwany Ti’en i zastąpił mi drogę. Pochyliłam się by włożyć sztylet przy łydce i w tedy nagle naszyjnik ze srebrnym liściem dębu wypadł mi zza koszulki przez przypadek.
  - Niezła błyskotka – powiedział nagle.
  Z początku nie wiedziałam o co mu chodzi ale zaraz zrozumiałam! Szybko schowałam naszyjnik z powrotem i powiedziałam:
  - Ta… Można tak powiedzieć – odparłam szybko, wymijając go. Mając nadzieję że zapomni o naszyjniku.
  - Hej! Poczekaj no paniusiu! – krzyknął nagle Ti’en.
  Zatrzymałam się i popatrzyłam przez ramię:
  - Nie martw się! Nie będę już na Ciebie polować – odparłam.
  - Dlaczego nagle zmieniasz zdanie? – spytał podchodząc do mnie.
  - Powiedzmy że straciłam ochotę… Po za tym nie chcę wywoływać sporów między klanami. – powiedziałam spokojnie.
  Ruszyłam w stronę mojego konia, który już na mnie czekał. Jednak jak zwykle kto mi zagrodził drogę? Ti’en Lao!
  - Jesteś strasznie upierdliwy wiesz? – powiedziałam wydychając ciężko powietrze z poirytowania.
  - Kto Cię nasłał? – spytał.
  - Nie mogę Ci powiedzieć – odparłam.
  - A to czemu? – znowu spytał.
  Zaśmiałam się z lekka.
  - Ciekawi Cię to co? – spytałam.
  - Ta… I to bardzo – odpowiedział.
  - A więc mi powiedz! Dlaczego mam Ci odpowiedzieć na to pytanie skoro Cię nie znam? – spytałam.
  - Jakoś Ci to nie przeszkadzało gdy jeszcze przed chwilą chciałaś mnie zabić. – powiedział.
  - Cwaniak z Ciebie ale ja mam swoje żelazne zasady i nie powiem Ci tego. – powiedziałam spokojnie.
  - A zakład? – spytał.
  - Nie.
  - A czemu?
  - Bo nie.
  - Małomówna jesteś księżniczko.
  - Nie nazywaj mnie tak! – warknęłam.
  Wyminęłam go szybkim krokiem, wskoczyłam na konia i poganiając go zniknęłam nagle pomiędzy drzewami, lecz jeszcze krzyknęłam:
  - Może się jeszcze spotkamy! – krzyknęłam.
  Mój cel był bardzo przebiegły i sprytny… Wiedziałam że godny z niego przeciwnik! Ucieszyłam się w duchu, że wreszcie natrafiłam na godnego przeciwnika. Który zapewne będzie chciał mnie odnaleźć by poznać odpowiedź kto mnie nasłał na niego. Po za tym! Liczyłam na kolejną walkę z nim.

Ti’en Lao? :3 Sorki za tandetę :C

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz