sobota, 7 stycznia 2017

Od Albusa - Ogień dobry jednak na wszystko

        Mężczyzna na balach czół się jak ryba w wodzie tańce, wino i kobiety. A w planach miał spędzić wieczór w towarzystwie miłych pań może nawet trochę dłużej niż samo przyjęcie. Zdążył już nawet poznać całkiem młodą i nie brzydką blond panią radną Ikramu. W jego założeniach jednak nigdzie nie było żeby zaczęła krzyczeć przed północą... na dodatek wcale nie z jego powodu, nie miała też uciekać czy panikować. Ale skoro już na balu pojawili się nieproszeni goście to trzeba by było coś z tym zrobić. Na sali było pełno członków klanów, więc oni zajęli szalejące bestie. Albus stwierdził że zanim przystąpi do walki pozbędzie się zbędnej publiki, która później mogłaby ucierpieć.
  -Proszę pójść ze mną, pomogę pani się wydostać.- Z szarmanckim uśmiechem załapał swoją rozmówczynię za rękę i jak gdyby nigdy nic zaczął ją prowadzić w stronę wyjścia.
  -Wszystkich proszę tędy!- Wołał nienaturalnie spokojnie jak na takie okoliczności, oczywiście ludzie w panice biegali w wszystkich kierunkach, więc aby uniknąć zbędnych wypadków utworzył szeroki korytarz z ognia kierujący motłoch do drzwi. W tłumie zauważył czuprynę krasnoludzicy z swojego klanu.
  -Lena, wyprowadź tamtych!- Zakomenderował wskazując wzrokiem na drugi koniec sali gdzie kotłowała się szlachta. Dziewczyna tylko skinęła głową i pobiegła w tamtym kierunku. Albus otworzył drzwi wypuszczając tych panikarzy.
  -Jeszcze cię znajdę, na razie muszę tu posprzątać.- Pocałował blondynkę w dłoń i zostawił na zewnątrz. Część szlachty wybiegła przez jego ognisty korytarz, ale część jakby w ogóle nie zrozumiała że tam są drzwi. Mag delikatnie uniósł ręce i zaczął nakazywać płomieniom otoczyć ludzi a następnie spychać ich w stronę drzwi. Udało się, zauważyli otwarte wyjście i pobiegli tam mijając go w biegu.
  -Dziękuję państwu za współpracę, mam nadzieję że się wam bal podoba.- Ukłonił się, ironicznie mimo że nikt go nawet nie zauważał w tym momencie. Wyjrzał za nimi i stwierdził że chyba wszystkie stwory są już w sali. chyba... najwyżej później na nie zapolują. Zerknął jeszcze na sale i nie dostrzegł już nikogo z poza klanów.
  -Lerrrso.- Rozkazał w nieznanym języku i wszystkie drzwi zatrzasnęły się z hukiem nie pozwalając ucieknąć żadnemu z potworów, lepiej żeby siedziały tutaj gdzie są ludzie zdolni z nimi walczyć niż żeby łaziły po mieście gdzie są durni strażnicy którzy uwolnili te szkarady. Idioci... Albus zauważył też że jeden z gobelinów zajął się od jego ognia. Już miał to gasić kiedy dostrzegł że ktoś z Orłów wrzucił palący się materiał na bestie, która zajęła się i zaczęła palić. Na ustach mężczyzny zatańczył raczej rzadko spotykany rodzaj uśmiechu. Jak dawno już nie czół swądu palącego się ścierwa? Raczej długo. Świętoszek podbiegł do najbliższego sobie potwora.
  -Igni...- Mruknął pod nosem a sierść stworzenia samoistnie zaczęła płonąć. Mag przymrużył oczy przyśpieszając proces spalania. Już po chwili bestia była jedynie kupką popiołu. Mimo to odczekał jeszcze chwilę by sprawdzić czy to coś nie zmartwychwstanie. Nic jednak na to nie wskazywało.
  -Vintengard!- Zawołał do lidera Lwów, walczącego z inną poczwarą. -Spal go!
  -Co?- Krasnolud nie do końca usłyszał słowa Białego. Mag wykonał dziwny gest w kierunku krasnoluda, a jego topór zapłonął. Obaj mężczyźni uśmiechnęli się porozumiewawczo.
  -Niech płonie, niech wszystkie płoną.- Mruknął do siebie zamykając oczy. W tym momencie wszystkie rodzaje broni na sali zaświeciły się od ognia. To powinno wszystkim ułatwić zadanie. Korciło go by rzucić zaklęcie samo zapłonu na wszystkie stwory, nie miał jednak serca odbierać zabawy wszystkim innym. Dlatego zapłonęły tylko dwa najbliższe, resztą zdążyli zając się inni. I tak szybko jak zaczął się chaos tak szybko skończył. Tylko gdzie ,nie gdzie dogorywały resztki potworów, lub zajęte ogniem ozdoby. Albus spokojnie podszedł do bufetu, nalał sobie wina, powąchał je i wypił powoli.
  -Ciekawa impreza nieprawdaż?- Zapytał ktoś stając koło niego i również sięgając po kieliszek.
  -Rzeczywiście zacna- Przytaknął patrząc na sale.

Ktoś? I reszta? Nyan, mówiłam że posprzątam :D