A więc moje przepuszczania okazały się słuszne! Ten człowiek wiedział
kim byli „Zwiadowcy”, co oznaczało że musiał być w moim kraju… Patrzyłam
na niego jak próbuje nie patrzeć w moją stronę, jednak dawał mi te
swoje uśmieszki. Gdy przyglądałam się jego towarzyszowi, który jakby
nigdy nic siedzi mu na ramieniu i którego czule głaskał jakby był jakimś
psem. Skrzywiłam się na ten widok ale nie ze wstrętu, tylko z lekkiego
strachu i częściowo „zafascynowania?” To chyba będzie właściwe słowo.
Takie dziwne stworzenie a tak podobne do czworonożnego pupila jakim jest
pies… Nieważne!
- A cóż to za tajemniczość? – spytałam z kpiącym uśmiechem a raczej złośliwym?
- Mógłbym to samo powiedzieć o tobie – powiedział znowu z tym swoim uśmieszkiem
Jak było widać, tego człowieka nie łatwo było wyprowadzić z równowagi…
Przyznam że jego tajemniczość mnie intrygowała, gdyż póki co, był jedyną
osobą, która była w stanie normalnie ze mną w miarę porozmawiać, mimo
iż nie byłam zbyt łatwa w rozmowie. A jeszcze to jego odgryzanie się mi!
Gość miał odwagę i nie lada umiejętności nie tylko fizyczne ale i też
umysłowe. Nie łatwo mi to mówić, ale jakby mi trochę „zaimponował”. A
przynajmniej to było moje pierwsze odczucie, jakie doznałam rozmawiając z
nim w tak krótkim czasie.
- A więc powiadasz, że zwiedziłeś więcej ode mnie? – spytałam
sarkastycznie - Może i to prawda ale sprzeczać mi się nie chce. –
odparłam krótko. – Przynajmniej jak na razie – uśmiechnęłam się
złośliwie.
- Powiadasz? – spytał jakby żartobliwie.
- Skoro wiesz czym się zajmowałam, to czemu jesteś taki spokojny? –
spytałam jakby od niechcenia a ten rzucił mi spojrzenie typu „A czemuż
miałbym się Cienie bać?”.
- Z tego co wiem, to zajmowaliście się ochroną waszych włości a nie czarami prawda? – spytał retorycznie i znów tak tajemniczo.
Nie odpowiedziałam mu lecz prychnęłam lekko z irytacji. Ten gość był
normalnie nie do opisania! Normalnie, to w pewnych chwilach, chciałam go
zasztyletować! Nie łatwo było z niego wyciągnąć jakieś informacje…
Zapewne jego charakter ukształtował się przez lata podróży, które niby
odbył.
- Ty normalnie jesteś niereformowalny! – wydusiłam z siebie wzdychając
lecz nie zamierzałam się tak łatwo poddać. Halt uczył mnie że nie
powinno się ustępować, bo nigdy nie zdobędę żadnych informacji ale
rozmowa z równie upartym typem jak zawiadowca było raczej ciężkie.
Zważywszy iż osobnik, który przede mną stał, wyraźnie był rozbawiony
zaistniałą sytuacją lecz starał się to ukryć… Przewróciłam oczami na tę
upierdliwą sytuację w jakiej się znalazłam.
Ten znowu rzucił to już mi znane spojrzenie z nie opuszczającym go
uśmieszkiem. Przez chwilę miałam wrażenie, że nawet swemu zabójcy, byłby
w stanie śmiać się w twarz! I im dłużej z nim rozmawiałam, tym bardziej
ta myśl wydawała mi się prawdopodobna…
- Powracając do twojego pytania, to my nigdy nie korzystaliśmy z
przywilejów, które nam dawano. Woleliśmy raczej żyć samotnie, z dala od
tego rodzaju bogactw. – powiedziałam tylko i wzruszyłam ramionami.
- Skoro tak mówisz! – odparł złośliwie
- Skoro już sobie tak tu gawędzimy, to może zdradzisz mi swoje imię? – dodałam nutą sarkazmu.
Ten zaśmiał się tylko tak, że aż mnie przez chwilę ciarki przeszły. Tak!
Był to zdecydowanie dziwny osobnik, zważywszy iż potrafił nagle
wybuchać śmiechem jak jakiś wariat ale powiadał mi ktoś kiedyś, że tylko
tacy ludzie są coś warci a ja nie zamierzałam z tym dyskutować, bo nie
miało to żadnego sensu, ani tez potrzeby.
- Ryu Kyodai – przedstawił się nadal się szczerząc – Adres zamieszkania?
Cały świat póki co – powiedział rozbawiony. Prychnęłam znowu z irytacją
na jego dziwne zachowanie lecz uśmiechnęłam się trochę na jego
odpowiedź. Jednak nie wiem czy to zauważył, gdyż miałam nadal kaptur na
głowie, który zasłaniał mi twarz. Po chwili go zdjęłam, bo nie uważałam
żeby był mi na chwilę obecną potrzebny.
- Kiara Amitaczi – przedstawiłam się z tajemniczym uśmiechem. – A więc, o
czym chciałeś ze mną porozmawiać? – spytałam po chwili tajemniczo.
- O! Czyżby ktoś tu podsłuchiwał? Nie ładnie… - powiedział z nutką rozbawienia.
- To nie ja tylko ściany – odparłam ze słodkim uśmieszkiem.
Po chwili zobaczyłam ze skorpion, który siedział mężczyźnie na ramieniu,
nagle przyglądał mi się jakby z zainteresowaniem?! Lekko się
wzdrygnęłam, bo mogłabym przysiądź, że te jego oczysk śledzą każdy mój
ruch… No nie! Nie dość że facet mnie irytował, to jeszcze ten jego
skorpion, który wlepia we mnie oczyska, które wydawały mi się tak samo
tajemnicze jak jego właściciel. Na szczęście umiałam zapanować nad
wyrazem mojej twarzy i ciałem, bo głupio by było gdyby wyszło że
obawiam się skorpiona! A było mi walczyć z nie jedną najgorszą gnidą! No
ale to byli ludzie! Ale skorpion?! Czemu on we mnie tak patrzył?! I
znów zdałam sobie sprawę, że jednak to zwierzę mnie na swój sposób
również faktycznie fascynuje, gdyż zachowywało się jak człowiek? – aż
wypowiedziałam sobie to zdanie w myślach z niedowierzaniem.
W końcu się otrząsnęłam i zwróciłam wzrok z powrotem na mężczyznę, który
wydawał się być rozbawiony i jednocześnie usatysfakcjonowany? Tylko
czym? – spytałam siebie w myślach. Niepokoiło mnie że osobnik, który
przede mną stał, wiedział o mnie tak dużo ,a ja o nim tak niewiele…
Trzeba to było jakoś szybko zweryfikować.
Ryu? No nie! Nyan Ci wygadała :P Nie będziesz straszył powiadasz? Jakoś Ci nie wierzę :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz