wtorek, 26 kwietnia 2016

Od Kiary (CD Ryu)

        A więc moje przepuszczania okazały się słuszne! Ten człowiek wiedział kim byli „Zwiadowcy”, co oznaczało że musiał być w moim kraju… Patrzyłam na niego jak próbuje nie patrzeć w moją stronę, jednak dawał mi te swoje uśmieszki. Gdy przyglądałam się jego towarzyszowi, który jakby nigdy nic siedzi mu na ramieniu i którego czule głaskał jakby był jakimś psem. Skrzywiłam się na ten widok ale nie ze wstrętu, tylko z lekkiego strachu i częściowo „zafascynowania?” To chyba będzie właściwe słowo. Takie dziwne stworzenie a tak podobne do czworonożnego pupila jakim jest pies… Nieważne!
  - A cóż to za tajemniczość? – spytałam z kpiącym uśmiechem a raczej złośliwym?
  - Mógłbym to samo powiedzieć o tobie – powiedział znowu z tym swoim uśmieszkiem
  Jak było widać, tego człowieka nie łatwo było wyprowadzić z równowagi… Przyznam że jego tajemniczość mnie intrygowała, gdyż póki co, był jedyną osobą, która była w stanie normalnie ze mną w miarę porozmawiać, mimo iż nie byłam zbyt łatwa w rozmowie. A jeszcze to jego odgryzanie się mi! Gość miał odwagę i nie lada umiejętności nie tylko fizyczne ale i też umysłowe. Nie łatwo mi to mówić, ale jakby mi trochę „zaimponował”. A przynajmniej to było moje pierwsze odczucie, jakie doznałam rozmawiając z nim w tak krótkim czasie.
  - A więc powiadasz, że zwiedziłeś więcej ode mnie? – spytałam sarkastycznie - Może i to prawda ale sprzeczać mi się nie chce. – odparłam krótko. – Przynajmniej jak na razie – uśmiechnęłam się złośliwie.
  - Powiadasz? – spytał jakby żartobliwie.
  - Skoro wiesz czym się zajmowałam, to czemu jesteś taki spokojny? – spytałam jakby od niechcenia a ten rzucił mi spojrzenie typu „A czemuż miałbym się Cienie bać?”.
  - Z tego co wiem, to zajmowaliście się ochroną waszych włości a nie czarami prawda? – spytał retorycznie i znów tak tajemniczo.
  Nie odpowiedziałam mu lecz prychnęłam lekko z irytacji. Ten gość był normalnie nie do opisania! Normalnie, to w pewnych chwilach, chciałam go zasztyletować! Nie łatwo było z niego wyciągnąć jakieś informacje… Zapewne jego charakter ukształtował się przez lata podróży, które niby odbył.
  - Ty normalnie jesteś niereformowalny! – wydusiłam z siebie wzdychając lecz nie zamierzałam się tak łatwo poddać. Halt uczył mnie że nie powinno się ustępować, bo nigdy nie zdobędę żadnych informacji ale rozmowa z równie upartym typem jak zawiadowca było raczej ciężkie. Zważywszy iż osobnik, który przede mną stał, wyraźnie był rozbawiony zaistniałą sytuacją lecz starał się to ukryć… Przewróciłam oczami na tę upierdliwą sytuację w jakiej się znalazłam.
  Ten znowu rzucił to już mi znane spojrzenie z nie opuszczającym go uśmieszkiem. Przez chwilę miałam wrażenie, że nawet swemu zabójcy, byłby w stanie śmiać się w twarz! I im dłużej z nim rozmawiałam, tym bardziej ta myśl wydawała mi się prawdopodobna…
  - Powracając do twojego pytania, to my nigdy nie korzystaliśmy z przywilejów, które nam dawano. Woleliśmy raczej żyć samotnie, z dala od tego rodzaju bogactw. – powiedziałam tylko i wzruszyłam ramionami.
  - Skoro tak mówisz! – odparł złośliwie
  - Skoro już sobie tak tu gawędzimy, to może zdradzisz mi swoje imię? – dodałam nutą sarkazmu.
  Ten zaśmiał się tylko tak, że aż mnie przez chwilę ciarki przeszły. Tak! Był to zdecydowanie dziwny osobnik, zważywszy iż potrafił nagle wybuchać śmiechem jak jakiś wariat ale powiadał mi ktoś kiedyś, że tylko tacy ludzie są coś warci a ja nie zamierzałam z tym dyskutować, bo nie miało to żadnego sensu, ani tez potrzeby.
  - Ryu Kyodai – przedstawił się nadal się szczerząc – Adres zamieszkania? Cały świat póki co – powiedział rozbawiony. Prychnęłam znowu z irytacją na jego dziwne zachowanie lecz uśmiechnęłam się trochę na jego odpowiedź. Jednak nie wiem czy to zauważył, gdyż miałam nadal kaptur na głowie, który zasłaniał mi twarz. Po chwili go zdjęłam, bo nie uważałam żeby był mi na chwilę obecną potrzebny.
  - Kiara Amitaczi – przedstawiłam się z tajemniczym uśmiechem. – A więc, o czym chciałeś ze mną porozmawiać? – spytałam po chwili tajemniczo.
  - O! Czyżby ktoś tu podsłuchiwał? Nie ładnie… - powiedział z nutką rozbawienia.
  - To nie ja tylko ściany – odparłam ze słodkim uśmieszkiem.
  Po chwili zobaczyłam ze skorpion, który siedział mężczyźnie na ramieniu, nagle przyglądał mi się jakby z zainteresowaniem?! Lekko się wzdrygnęłam, bo mogłabym przysiądź, że te jego oczysk śledzą każdy mój ruch… No nie! Nie dość że facet mnie irytował, to jeszcze ten jego skorpion, który wlepia we mnie oczyska, które wydawały mi się tak samo tajemnicze jak jego właściciel. Na szczęście umiałam zapanować nad wyrazem mojej twarzy i ciałem, bo głupio by było gdyby wyszło że obawiam się skorpiona! A było mi walczyć z nie jedną najgorszą gnidą! No ale to byli ludzie! Ale skorpion?! Czemu on we mnie tak patrzył?! I znów zdałam sobie sprawę, że jednak to zwierzę mnie na swój sposób również faktycznie fascynuje, gdyż zachowywało się jak człowiek? – aż wypowiedziałam sobie to zdanie w myślach z niedowierzaniem.
  W końcu się otrząsnęłam i zwróciłam wzrok z powrotem na mężczyznę, który wydawał się być rozbawiony i jednocześnie usatysfakcjonowany? Tylko czym? – spytałam siebie w myślach. Niepokoiło mnie że osobnik, który przede mną stał, wiedział o mnie tak dużo ,a ja o nim tak niewiele… Trzeba to było jakoś szybko zweryfikować.

Ryu? No nie! Nyan Ci wygadała :P Nie będziesz straszył powiadasz? Jakoś Ci nie wierzę :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz