środa, 18 listopada 2015

Od Rei'a - Ciekawość

        Czasami zastanawiam się czy ona robi to specjalnie. Patrzy się na mnie lodowatym wzrokiem pełnym rozczarowania. Nie rozumiem o co jej chodzi. Była taka od kąt matka przyprowadziła ją do naszego domku. Pamiętam to jak dziś, Powiedziała wtedy: ,,Od dziś to twoja młodsza siostrzyczka Rei, opiekuj się nią.'' Od tamtej chwili byłem skazany na tą dziewuchę... To były najszczęśliwsze lata mojego życia. Po mimo jej zimnej postawy, razem uczyliśmy się z mamą szermierki i strzelania z łuku. Potem mama odkryła jej zdolności do robienia czary-mary. Wyjechała potem na polowanie i już nie wróciła. Zaczęliśmy podróżować z Moonlight, pewnego razu nawet wyjechaliśmy poza ojczyznę. Piękne wspomnienia. Ułożyłem się wygodnie na grzbiecie Ayami. Tyle pięknych miejsc odwiedziliśmy, tyle wspaniałych osób poznaliśmy. Mi najbardziej zapadł w pamięć połykacz ognia.
-Rei- Odezwała się w końcu Moonlight, ostrym i pewnym tonem który rozerwał płótno ciszy, na której zapisywałem moje przemyślenia. Przypomniała mi się pewna poskramiaczka zwierząt. Jej kocie szmaragdowe oczy, śliczna twarzyczka i duże, okrągłe, przepiękne....- Rei!!
-Oczy! Oczy! Chodziło mi o oczy!- Poderwałem się wręcz do pionu. Spojrzałem przerażony na Moonlight. Po jej spojrzeniu zrozumiałem jednak, że nie chodzi o to.
-Czy ty mnie słuchasz? -Poprawiła torby przy siodle Snow. Niekiedy przerażały mnie jego ogromne kły, był małym kociakiem kiedy przyszedł z Moonlight do naszego domu. Ayami pojawiła się dużo później ale był jeden taki kot...- Rei!
-Yyyy... Tak, słucham cię- poprawiłem się lekko na grzbiecie Ayami Uśmiechnąłem się krzywo- A co mówiłaś?
-Idioto...- Moonlight potarł skronie i się uśmiechnęła. Zaśmiałem się. Zmierzaliśmy prosto do Ikramu. Podobno stamtąd wywodzą się najlepsi łucznicy i poeci. Chciałbym jeszcze trochę się podszkolić z łucznictwa. To królestwo musi być cudowne. Moonlight, bardzo chciała tam pojechać ze względu na poprawę umiejętności leczenia. Ja chciałbym jednak zobaczyć czy tamtejsze konie przegonią moją ukochaną Ayami! Każdy się dziwi, że chodź jesteśmy podróżnikami jesteśmy tak dobrze wykształceni. Nie powiem schlebia mi to. Pamiętam jak pewnego razu zabraliśmy się z wędrownym cyrkiem aż za ocean.
-Hej! Moonlight pamiętasz jak mówiłaś do mnie braciszku? Powiedz tak jeszcze raz!
-A idź z tym panie...- zaśmiała się. Miała taki prześliczny uśmiech.
-Wiesz, mam kolejne pytanie- Powiedziałem zmieszany. Uśmiechnęła się. Zawsze się uśmiechała gdy tak mówiłem.
-Więc pytaj..
-Przebyliśmy tak długą drogę... Ale po co? Niby odkrywamy świat. Chyba tak naprawdę szukamy siebie... i naszego miejsca. Poznajemy nasz charaktery, stajemy się bardziej tolerancyjni. Wchłaniamy wiedzę nieświadomie, tak jak i wszystkie inne, dobre wartości. Podróże kształcą. Formują nas jak morze kawałki szkła i kamyczki. Szlifuje i nadaje kształt.
-Chyba sam już sobie na to odpowiedziałeś- Powiedziała i zaczęła grzebać coś w torbie,
-Umm, nie... chciałem zapytać się czy my... uciekamy przed... miłością?
-No to teraz dowaliłeś...- Zaśmiała się.
-Spójrz... Czy tak nie jest? Zakochałaś się? Bo ja nie. Jeszcze ani razu... -Zauważyłem, że Moonlight usnęła. Mocno przytulona do szyi Snow. Postanowiłem jej nie budzić i tak lada moment będziemy w Ikranie.

Ktoś dokończy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz