Dziewczyna od razu się ożywiła.
- To na co jeszcze czekamy? - powiedziała i ruszyła w kierunku głównego szlaku.
- Może na twoją wierną klacz? - rzuciłem kąśliwie. Annabelle tylko zmierzyła mnie morderczym wzrokiem i ruszyła piechotą w stronę traktu.
Stwierdziłem, że nie będę całkowitym dupkiem i sam również szedłem piechotą prowadząc konia za lejce.
Ironwood nic się nie zmieniło od moich ostatnich wizyt.
Miasto nie było tak gwarne jak Castelia, więc o wiele łatwiej przebrnęliśmy przez główną ulicę. W powietrzu unosił się znajomy zapach sprzedawanych na straganach towarów, przytłumiony przez ostrą woń żywicy drzew żelaznych. Miasto szczyciło się wielką ilością zagajników, i to nawet za murami. Dostanie się do zamku nie stanowiło problemu. Strażnicy z łatwością rozpoznali w nas członków Słowików. Nie zdziwiło mnie to - ubrudzeni błotem i krwią zdecydowanie odcinaliśmy się od cywili, a w broni zaznajomieni żołnierze rozpoznawali robotę kowali z Knowhere.
Przeszliśmy przez łukowatą bramę na prostokątny dziedziniec ozdobiony klombem, na środku którego rosło jedno z najstarszych drzew w całym królestwie - symbol długowieczności Ironwood. W jego cieniu stała kamienna ławka. Siedząca na niej szesnastoletnia dziewczyna odłożyła książkę i podeszła do nas.
- Słowiki? W Ironwood? - rzuciła splatając ręce na piersi i darząc nas złośliwym uśmieszkiem.
Arya Denesle nie była osobą pokroju Astona Sorena. Blondwłose książątko mogło tylko pomarzyć o takim respekcie, jaki budziła przyszła władczyni Ironwood. Już teraz społeczność królestwa traktowała ją z najwyższym szacunkiem, więc co będzie, kiedy dziewczyna skończy 20 lat i zacznie pomagać ojcu na pełnym etacie.
- Nam też miło cię widzieć - odparłem wymijająco. - Jest twój ojciec?
- Po waszym stanie wnioskuję, że wymówka nic mu nie da. Za mną - odparła tylko i ruszyła schodami do drzwi. Podałem lejce Wyrwija zdyszanemu stajennemu i ruszyliśmy za Aryą.
- On zostaje - rzuciła Denesle nawet się nie odwracając. Annabelle domyśliła się, że chodzi o Ashera i od razu zaprotestowała:
- Wchodzimy tylko na moment. Waszym nieskazitelnym dywanikom chyba trochę nadprogramowego błota nie zaszkodzi?
Tym razem Arya odwróciła się i popatrzyła na wojowniczkę kpiąco.
- Twojemu kociakowi nadprogramowa porcja świeżego powietrza również nie powinna zaszkodzić, prawda? - powiedziała.
- Lepiej się z nią nie kłóć - rzuciłem do Annabelle. - No chyba, że wolisz poczekać razem z Asherem na zewnątrz.
Annabelle tylko westchnęła teatralnie i weszła do środka mijając Aryę. Rzuciłem dziewczynie przepraszające spojrzenie i również wszedłem do środka.
Annabelle? Tak łatwo ci nie odpuszczę. Pogadamy sobie z Tamirem :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz