Usiadłem po drugiej stronie stołu równie niedbale co moja ,,rozmówczyni". Musiało ją to lekko zaskoczyć.
- Cóż, skoro jesteś taka GENIALNA, że nie potrzebujesz treningów, to może pomożesz mi w zadaniu? - rzuciłem.
- Pft! Wolne żarty... - Annabelle założyła ręce na piersi.
- A co? Boisz się?
Dziewczyna zmierzyła mnie morderczym spojrzeniem. Westchnęła i machnęła ręką żebym mówił dalej.
- Nie wiem czy słyszałaś o ostatnich wydarzeniach - zacząłem. - Na granicach Ironwood zaczęły tajemniczo znikać karawany z zaopatrzeniem. I to nie tylko u nas. Niedawno wróciłem z Castelii i Lord Soren ma identyczne problemy. Dam głowę, że do Ikramu i Cleveland również nic nie dotarło. Lord Ibn'Lshad poprosił mnie o pomoc w tej sprawie...
Urwałem na chwilę.
- Mów dalej - odparła Annabelle lekko prostując się na krześle.
- Jutro z samego rana z Knowhere rusza karawana do Thes Deo. Moim - lub naszym - zadaniem jest ochrona karawany przed tym, co tak zajadle pilnuje granicy.
Annabelle oparła łokcie na stole i położyła brodę na dłoni.
- A wiadomo co nieco o tym ,,czymś"? - zapytała już bardziej zaciekawiona.
- Nic! Była karawana - nie ma karawany. Na szczęście miałem okazję widzieć jeden ze splądrowanych wozów. Czegoś takiego na pewno nie zrobili bandyci. Wszędzie odciski pazurzastych łap, wozy całe w śladach pazurów, plandeki i ciała rozszarpane, a z przewożonego towaru nic nie zostało.
- Co przewozili?
- W tym rzecz, że właśnie nic cennego...przynajmniej dla ludzi i innych rozumnych ras. Przyprawy, jedzenie dla wojska, trochę drzewa żelaznego i żelastwa. Podejrzewam, że to po prostu jakieś stado drapieżników...lub jeden o więcej niż czterech nogach.
- Czyli możemy wykluczyć smoka i bandrochłapa - skwitowała Annabelle. - Obstawiałabym w takim razie krenshary...
- Albo behira - dorzuciłem.
- Jak tak, to tych stworów musi być prawdziwa plaga. Behiry poruszają się szybko, ale nie na tyle by jeden mógł ogarnąć wszystkie przejazdy graniczne.
- Czyli rozumiem, że się zgadzasz?
Annabelle skrzywiła twarz udając zastanowienie.
- Zgoda - odpowiedziała i wstała. - No to do jutra.
Gdy tylko wyszła zdjąłem z biblioteczki bestiariusz i przeglądałem strony w poszukiwaniu jakichś odpowiedzi. Wszystko jednak wskazywało na krenshary lub behiry. Te drugie polują w pojedynkę...ale znowu pierwsze nigdy nie występowały w takiej liczebności, by trzymać w szachu granice Ironwood.
Cholera. Ta sprawa jest bardziej zagmatwana niż sądziłem.
Annabelle, to jak będzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz