-I jak Asher, gotowy na łowy?-zapytałam. Zamruczał w odpowiedzi. Szybko zgarnęłam ze zbrojowni kilka dodatkowych sztyletów i wyskoczyłam przez okno lądując cicho obok wielkiego kota. Wolnym krokiem ruszyliśmy ulicą. Gdzieś ponad wieżami zamku rysowały się wielkie, ośnieżone góry. Kiedyś i tam wejdę. Ale nie dzisiaj. Ostatnie promienie słońca zniknęły za najwyższym szczytem, a maruderzy kręcący się po ulicach pospiesznie wracali do domów. I słusznie. Nie jestem w nastroju do uprzejmego ignorowania...
-To co będzie dzisiaj naszym pierwszym celem?-zapytałam mojego białego towarzysza, który w nikłym świetle dopiero co zapalonych pochodni wyglądał jak duch. Prawie. Na chwilę się zatrzymał, a potem puścił biegiem w stronę zamku. Pobiegłam za nim. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Ciekawe, co dzisiaj znajdziemy... Tuż przed bramą prowadzącą do pałacu skręciliśmy i zwolniliśmy tępa. teraz truchtem poruszaliśmy się jakąś uliczką bez żadnego światła. I dobrze. Światło utrudnia polowania. Dobiegliśmy do jakiejś dziury w murze, a przez nią na otwarte powietrze. Przed nami jeszcze wyraźniej rysowały się ciemne teraz góry. Ale.. jeszcze bliżej nas coś się poruszało. Instynktownie zwolniłam krok, a Asher ze mną. Skradaliśmy się bezszelestnie za tym czymś. Słychać było jakby... szuranie? I kroki dwóch osób. Coś ciągnęły. Brzęk metalu i chrapliwy głos. Trolle. Dwa. I najwyraźniej ciągną worek z jakimś żelastwem. Pięknie. Ofiary? Są. łup? Jest. Co prawda noc jest długa, ale dlaczego nie skorzystać z okazji teraz? Bezszelestnie wyciągnęłam jeden z zapasowych noży i rzuciłam nim w trolla. Trafił dokładnie tam gdzie chciałam. Pomimo grubej skóry, sztylet wbił się głęboko rozcinając mięsień. No, no, no. Niezłą maja tu broń... Stwór ryknął z bólu i puścił worek. Drugi troll stanął i podrapał się po głowie nie za bardzo wiedząc co się dzieje. Asher wykorzystał okazję i rzucił się na niego. Wykorzystując chwilowa dezorientację, która zapanowała, unieszkodliwiłam drugą rękę trolla. Podeszłam bliżej. Asher chyba chciał totalnie zmasakrować swoją ofiarę... no cóż, nie będę mu bronić... Pewnie ten cały Ethan nie będzie zbyt zadowolony, kiedy przyniesie surowe mięso do kwatery i uwali je gdzieś na środku... Ale co mnie Ethan. Ja tu się bawię i nie zamierzam tego bronić innym. Pierwszy stwór już się zorientował, że to ja go tak zraniłam i ponownie zaryczał z wściekłości. Podbiegł w moją stronę kiwając się na boki. Rąk już nie użyje. Tyle lat zabijania.... Ja wiem, gdzie trafić. Próbował na mnie nadepnąć. Pfff.. Próżne nadzieje. Udało mi się poprzecinać ścięgna Achillesa w jednej z jego nóg, co spowodowało dość pokaźne zarycie nosem w ziemię. No i pięknie. Teraz tylko dokończyć dzieła.... Podeszłam do szyi potwora i bezlitośnie przebiłam ją na wylot jednym ze swoich ulubionych sztyletów. Asher też już skończył. Teraz jego białe futro zdobiły czerwone plamy, a z pyska zwisał mu ochłap mięsa. Pokręciłam głową z uśmiechem i podrapałam go za uchem, na co zamruczał. Podeszliśmy do worka i zobaczyliśmy, co jest w jego środku. Spodziewałam się jakiejś broni, czy czegoś w tym stylu, ale oprócz tego były tam jeszcze przyprawy, jedzenie i żelazne drzewo. Oj, coś czuję, że będzie ciekawie...
-Wiesz co, Asher? Na dzisiaj koniec. Muszę coś załatwić...-powiedziałam, a tygrys odwrócił sie do mnie tyłem udając obrażonego. Przewróciłam oczami. -Ale...-podniósł uszy. -Dzisiaj nie śpisz na zewnątrz. i możesz podenerwować gospodarza-wyszczerzyłam się, a on ponownie odwrócił się w moją stronę z błyszczącymi oczami. Wróciliśmy do kwatery. Ethana zastałam siedzącego przy stole, tak gdzie go zostawiłam. Wyglądał, jakby myślał... Przynajmniej dopóki nie rzuciłam mu przed nos worka zabranego martwym teraz trollom.
-A na noc nie miało cię tu nie być?-zapytał kąśliwie.
-W sumie, to nie chciało nam się wracać...-teraz zobaczył tygrysa, który w ogromną satysfakcją upuścił mięso na jakiś dywan. -...ale to cię może zaciekawić...-wskazałam na worek. Tak samo jak ja, zdziwił się na widok tego, co znajdowało się w jego wnętrzu.
-Skąd to wzięłaś?-popatrzył na mnie podejrzliwie.
-Zabrałam Trollom. Chyba to jest bardziej zagmatwane, niż nam się wydawało...
Ethan? xd Mieszamy, mieszamy.... XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz