Powoli zaczynało świtać a ja wciąż wpatrywałam się w fale wściekle tłukące o plażę .Było zimno i wiało w taką pogodę nikt normalny nie oddala się od miasta.,,Skarpa to nie miejsce dla mięczaków''powiedział kiedyś Ned wracając ze swojej warty.Kilka dni temu strażnik znalazł na plaży jego poszarpane i podziobane przez mewy ciało.Czy to znaczyło ,że był zbyt miękki do tej roboty?
Odruchowo ścisnęłam mocniej łuk.Tu nikt nie może się czuć bezpiecznie, sam na sam z wzburzonym morzem i kryjącymi się gdzieś w jego odmętach potworami.
Wśród huku morza ledwo dało się odróżnić gardłowy pomruk wynurzającego z wody się kelpie.Wyciągnęłam z kołczany strzałę i powoli nałożyłam ją na cięciwę przeszukując wzrokiem wodę.
Powietrze rozdarło przenikliwe rżenie konia wodnego.Stał zanurzony w wodzie po barki nad powierzchnię wystawał tylko jego połyskujący łeb.Posuwał się do przodu kwicząc za każdym razem gdy zalała go fala. Nie był zbyt duży ,tu nie stanowił problemu ale gdyby dostał się do miasta...
Kiedy znalazł się na brzegu wymierzyłam celując dokładnie między jego łagodne oczy. Przypominał konia dużo bardziej niż inne.Wciągnęłam powietrze i pociągnęłam cięciwie tak ,że lotki strzały musnęły mój policzek.
Nagle wiatr wiejący od morza ustał.Koń wodny postąpił kilka kroków do przodu.Drżał.Nawet z tej odległości mogłam dostrzec mięśnie pulsujące tuż pod skórą na nogach.Kolejny raz zarżał zarzucając łbem.Z jego grzywy na piasek spłynął potok czarnego śluzu.Wypuściłam strzałę.Świst powietrza zwrócił uwagę potwora.Spojrzał na mnie ,w jego oczach nie pozostało już nic z tej łagodności która powstrzymywała mnie przez puszczeniem cięciwy.Obnażył zęby.W tej chwili strzała dosięgła celu wbijając się dokładnie pomiędzy zielone ślepia morskiej bestii.Kelpie zachwiał się i upadł na piasek.Z pomiędzy jego kłów wypłynęła kałuża gęstej krwi.
Powinnam się cieszyć ale nie mogłam przestać myśleć o tym co by się stało gdyby dostał się do miasta.Na to nie można pozwolić.
Odłożyłam łuk podnosząc zamiast niego topór.Trupa trzeba zabrać żeby nie ściągał kolejnych wygłodzonych potworów.Nigdy nie wiadomo czy przy brzegu nie czekają kolejne gotowe pożreć zbliżającego się strażnika.
poniedziałek, 23 lutego 2015
Od Nashiry
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz