Zimna posadzka wydawała się teraz dla Rei'a bardzo kuszącą opcją miejsca
spoczynku. Opadł ciężko na kamienną podłogę, przyglądają się płonącemu
truchłu. Ból w nodze powoli ustawał, wszak rana nie była bardzo głęboka.
Podparł się rękoma i pochylił lekko do tyłu. Bal się skończył, on
znalazł dziewczynę która go onieśmieliła, z którą chciał zatańczyć...
niestety znalazł ją dopiero po tym jak potwory zdemolowały salę. No ale
przynajmniej wspólnie z piękną, rogatą dziewczyną mógł urąbać łapę
potworowi. ,,Tak musiało być'' - pomyślał i uśmiechnął się do siebie.
Przecież mogło być gorzej, mogłaby się teraz rozpłynąć jak mrok nocy o
poranku, spłoszona jaskrawym światłem budzącego się złotego słońca. Tego
Reimenth na pewno by nie chciał. Wolał pozostać w tym mroku, wpatrując
się w dal. Zaciekawiła go postać kobiety. Zauroczyła. Zwabiony jej
pięknym kolorem oczu, delikatnymi rysami, zawziętością w walce, wpadł w
sidła niekończącej się spirali uczuć, których nie sposób jest opisać i o
których nic nikomu nie wiadomo. Ciekawość - jedynie to teraz
przychodziło Rei'owi na myśl. Lubił poznawać nowe osoby. Spojrzał w bok i
zadał sobie sprawę, że siedzi metr od kobiety. Uśmiechnął się do
siebie. Dziewczyna zgniotła i podarła coś granatowego. Chwilę przyglądał
się jej szarym włosom. Kiedy odwróciła głowę i spojrzała swoimi
zachwycającymi oczyma na Rei'a, poczuł się trochę nieswój.
- Dziękuję… za tamto. - powiedziała i kiwnęła głową w stronę martwego cielska z połowicznie odciętą łapą.
- Chyba innego wyjścia nie miałem - uśmiechnął się białowłosy, nie mogąc
oderwać wzroku od płomiennych oczu kobiety. - A tak w ogóle, to jestem
Reimenth. Ale mówią mi Rei.
- Floriana - przedstawiła się, a imię to obiło się kilka razy echem po
głowie Rei'a. Po chwili, Floriana uśmiechnęła się. Uśmiechnięta
wyglądała jeszcze śliczniej, a białowłosego urzekł ten widok. - Ale
mówią mi Flo - dodała.
- Miło mi cię poznać, Flo - odpowiedział i rozejrzał się po zniszczonej
sali. ,,Kto to teraz wszystko posprząta?'' - zapytał sam siebie w myśli.
Wrócił wzrokiem do Foriany która nadal mu się przyglądała. - Ciekawy
wieczór, nie uważasz? - Czy to nie było zbyt naiwne pytanie? Nie
odpowiednie? Nie mógł teraz wymyślić niczego lepszego, jednak nie chciał
kończyć rozmowy.
- Szalony, kto by pomyślał, że będzie trzeba walczyć z potworami. - powiedziała, lekko wzruszając ramionami.
- Ja nawet nie myślałem, że zobaczę cię znowu. - stwierdził Rei bez
namysłu. Dopiero po pytającym wzroku dziewczyny dotarło do niego to, że
przecież tylko on ją widział, gdy przemykała w tłumie. Zaśmiał się
trochę by odpędzić od siebie uczucie zażenowania i wstydu. - Widziałem
cię wcześniej i chciałem poprosić cię do tańca, ale ty zniknęłaś w
tłumie nim ponownie się obejrzałem - wyjaśnił.
- Cóż… - powiedziała, zakładając kosmyk szaroniebieskich włosów za ucho.
- trochę szkoda. - Widać było, że teraz ona była trochę zakłopotana.
Reimenth nie czekał na to by cisza wypełniła przestrzeń między nimi.
- Jesteś członkiem któregoś z klanów? - zapytał. Flo kiwnęła głową.
Przez chwilę zdawało się, że zastanawia się nad odpowiedzią. Jakby
czegoś się obawiała
- Lwy z Castelli - odparła bez cienia wątpliwości. Białowłosy miał już
zamiar coś powiedzieć, kiedy w sali rozbrzmiał dźwięk gry na dudach.
Zdziwiony odwrócił się w stronę skąd rozbrzmiewała melodia. Ku jego
zdziwieniu, na miejscu dawnej orkiestry, stały dwie dziewczyny. Od razu
rozpoznał swoją siostrę i, niedawno poznaną, przyjaciółkę Dante.
Margaret zaczęła grać na skrzypcach dołączając się do grającej już na
dudach Beatrice. Przez moment muzyka przypominała bardziej kocie popisy
głosowe, jednak po chwili stan rzeczy uległ nagłej poprawie. Reimenth,
wrócił spojrzeniem do Flo, która nadal wpatrywała się z ciekawością w
dwie grające postacie. Nie mogąc znaleźć odwagi na odezwanie się do
dziewczyny, bojąc się, że gdy powie choćby słowo, postać rozpłynie się
bez śladu, jak płochliwe widmo. Ogień, tańczył na truchłach potworów, a
wokół roztaczało się lekko przytłumione, ciepłe światło, które odbijało
się w rozsypanych kryształach stłuczonego żyrandolu. Flo nagle odwróciła
się ponownie w stronę białowłosego, napotykając jego spojrzenie.
Sytuacja znów była troszeczkę niezręczna. Uśmiechnął się.
- Ten bal zmienia się w prywatna imprezę dla członków klanów -
powiedziała i wskazała miejsce za plecami Rei'a. Mężczyzna odchylił do
tyłu głowę. Za nim tańczyła Dante i mag z borsuków. Białowłosy zaśmiał
się cicho, bo w tym momencie wpadł na ,,wspaniały pomysł''. Czemu nie
wykorzystać okazji i też nie spróbować choćby spytać o taniec?
- Rzeczywiście - przyznał wstając z posadzki i podchodząc do zdziwionej
kobiety. Lekko się ukłonił i podał jej dłoń. - jeśli nie jest pani
zmęczona, no i o ile można prosić, zatańczyła by pani? - uśmiechnął się
szarmancko. Niechętnie wstała z kamiennej posadzki.
- A twoje udo? - zapytała. Zdziwiło to Rei'a, zaśmiał się tylko cicho.
- Mnie nic nie jest, bywało gorzej - powiedział, a Flo złapała za jego
dłoń . Delikatnie chwycił ją i pociągnął do siebie. Teraz, gdy była tak
blisko niego, jej oczy wydawały się jeszcze piękniejsze. Ostrożnie, i
delikatnie położył na jej tali drugą rękę. Dłoń dziewczyny zaś spoczęła
na jego ramieniu. Krok w tył, krok w przód, płynęli w tańcu w takt
muzyki. Na twarzy białowłosego cały czas widniał uśmiech, co trochę
rozładowywało napięcie. Po chwili melodia ucichła. Reimenth puścił dłoń
Flo i odwracając się stanął obok niej. Jako pierwszy zaczął klaskać. Nie
sądził bowiem, że Margaret zagra publicznie, do tego w duecie. Po
krótkiej owacji, dziewczyny zaczęły grać coś wesołego. Floriana z
powrotem usiadła na posadzce, białowłosy miał do niej dołączyć jednak
ujrzał niedaleko stołu, swój porzucony, biały płaszcz. Wrócił do Flo,
wraz ze swoją zgubą, i usiadł w mniej więcej, tej samej odległości co
wcześniej.
- Ślicznie grają - przyznała Flo.
- Ta co bardziej fałszuje, to moja siostra - zażartował i wskazał Margaret która grała na skrzypcach.
- Twoja siostra? - Zdziwiła się. - Jesteście zupełnie nie podobni!
- No... w sumie racja ale nie jest to moja rodzona siostra.
- A, tak to by wiele wyjaśniało - zaśmiał się, a śmiech jej sprawił iż serce Rei'a lekko zadrżało.
Jeszcze chwilę rozmawiali, w sumie o niczym, co jakiś czas żartując.
Reimenth bardzo polubił Floriane. Jej sposób rozmowy, nie była oziębła,
ani nieśmiała. W jakiś sposób, ujęła też po części serce Rei'a i to on
co jakiś czas zawstydzony, uśmiechał się głupawo. W chwili gdy zatracili
się całkowicie w rozmowie, ktoś musiał im akurat przeszkodzić. Była to
grupa strażników. Muzyka ucichła.
Flo drgnęła lekko. Rei, to zauważył. Flo, odwróciła szybko twarz, co
mogło znaczyć, że próbuje ją ukryć. Uchyliła wargi by coś powiedzieć ale
Rei ją uprzedził.
- Może wyjdziemy się przewietrzyć? - Zaproponował, a dziewczyna szybko
przytaknęła. Wstał i wyciągnął rękę w stronę Flo pomagając jej wstać.
Okrył ją swoim płaszczem i założył jej kaptur na głowę. Nie słuchając co
strażnicy mają do powiedzenia. Przemknęli niepostrzeżenie na zewnątrz, a
przynajmniej Rei myślał, że nikt ich nie zauważył. Dlaczego właściwi to
zrobił? Zaufał Florianie, polubił ją i zechciał jej pomóc, nawet jeśli
miał już nigdy więcej jej nie zobaczyć. Przeszli kawałek od budynku,
wchodząc na kamienne uliczki miasta, Było dość chłodno, niebo było
piękne i bezchmurne. Rei zadarł do góry twarz, by przypatrzeć się
pięknym konstelacją widniejącym na granatowej chuście nieba.
- Dziękuję - szepnęła Flo, jednak n tyle głośno by mógł usłyszeć.
Spojrzał w jej stronę z delikatnym uśmiechem. Chciałby jeszcze chodź raz
ją spotkać. Kto wie może tego wieczoru poprosi o ponowne spotkanie.
- Ale za co? - zapytał. Dziewczyna spojrzała na niego znad kaptura
uśmiechnęła się delikatnie, miała już coś powiedzieć, kiedy zza ich
pleców rozbrzmiał czyjś krzyk.
-Stójcie! - Zawołał strażnik, Rei zerknął na strażnika. ,, Niech
stracę'' - pomyślał i złapał Flo za rękę, ruszył biegiem przed siebie
ciągnąc Flo. Nagle poczuł ból w udzie, jednak zagryzł zęby i dalej biegł
nie zwalniając.
Floriano? Przepraszam, że takie krótkie, naprawdę się starałam ale nie mogłam wymyślić nic lepszego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz