piątek, 23 grudnia 2016

Od Revana (CD Flo) - A mówili ,,nie baw się ogniem"...

        To zdecydowanie wykracza poza moje kompetencje, myślał Re starając się nie spaść z wierzgającej bestii. Nie do tego szkolił się całe życie. Arystokrata? Herszt? Seryjny morderca? Pestka. Póki miał do czynienia z człowiekiem żadne wyzwanie nie wydawało się Nocnemu Prześladowcy niemożliwe do wykonania. I nagle w środku balu, tuż po jego poetyckim pojedynku z piratką, pojawia się Chow i bestie godne uwiecznienia w dziełach Lovecrafta. Swoją drogą, ciekawe, że to akurat po pojawieniu się Chowlie cały bal poświęcony wieloletniej idei międzyrasowej tolerancji poszedł w niepamięć w przeciągu jednej minuty. Revan już wcześniej miewał wrażenie, że nie docenił kurierki, ale to przebiło wszelkie jego oczekiwania.
  Wbity w kark hak zdążył już przejść na wylot i z każdą chwilą do umysłu Szarego coraz bardziej dobijała się przerażająca wizja pękającej skóry. Upadek w takiej chwili byłby chyba największym i jednocześnie ostatnim w jego krótkim życiu. Całe szczęście (albo i nieszczęście, patrząc po ilości potworów na sali) dziwadła miały niesamowicie grubą i wytrzymałą skórę. Ciekawe czy dałoby się z tego zrobić porządny kaftan? Odzież powstrzymująca bełty, to by było coś...
  Profesjonalnych lekcji jazdy może i nigdy nie miał, ale lata jeżdżenia wszerz i wzdłuż Dal-Virii zrobiły z Revana całkiem dobrego jeźdźca, chociaż w życiu nie spodziewałby się, że te umiejętności przydadzą mu się w pokonywaniu potworów. Zupełnie jak w siodle. Łatwizna, powtarzał sobie w myślach, próbując wychylić się do przodu po swój rzucony wcześniej nóż i przy okazji nie złamać karku na kafelkach. Nie miał najmniejszej ochoty zakończyć swojej kariery w klanie Orłów tu i teraz, a już na pewno nie w tak idiotyczny sposób. W końcu dosięgnął rękojeści.
  - To chyba moje! - rzucił ujmując mocno broń, wyszarpując ją przy kolejnym wierzgnięciu z satysfakcjonującym cmoknięciem rozcinanego ciała, które (nie żeby się temu kiedykolwiek przysłuchiwał) brzmiało wyjątkowo paskudnie i nienaturalnie. I hurra, odzyskał nóż...tylko co teraz? Jego plan właściwie nie zakładał sukcesu, o ile w ogóle jakikolwiek ,,plan" kiedykolwiek istniał.
  Z braku lepszych pomysłów, po prostu wbił go w drugie oko.
  Reakcja była natychmiastowa. Ryk boleści był jak wbite w uszy kolce, chwilowo ogłuszając mężczyznę. W ostatniej chwili zdołał wyrwać swój hak i zeskoczyć, zanim bestia w ostatecznej próbie ukarania szaro brązowego szkodnika rzuciła się desperacko na ziemię. Revan przekoziołkował po ziemi, od razu stając na nogach. No, przynajmniej lądowanie mu wyszło.
  - Ha, łatwizna - rzucił do siebie bez entuzjazmu, otrzepując ubranie.
  Stojąca obok rogata elfka obserwowała cierpiącego potwora. Szary z ubolewaniem zauważył, że koniec końców nie odzyskał swojego noża - broń dalej tkwiła w paskudzie, ale po drugiej stronie głowy. Pyrrusowe zwycięstwo. Po chwili dobiegły do nich Thalia i Chow, obie zdyszane...i nieludzko uradowane.
  - Ej! - rzuciła Szkwał do nieznajomej. - Pierwsze tu byłyśmy. Nie kradnij zabawy - mimo raczej negatywnego przekazu, widniejący na twarzy piratki uśmiech przeinaczył komunikat w przyjazną złośliwość.
  - Ktoś tu się nie umie dzielić - dorzuciła szatynka, równie uradowana. Na jej ramieniu wylądował Ozzi, głośno zwiastując swojego przybycie znanym całej trójce hasłem.
  - Dobra, potem dogadacie się kto kogo okradł - wtrącił się Prześladowca. - Najpierw trzeba unieszkodliwić tą gnidę zanim wstanie...
  - TE gnidy - poprawiła go kurierka, wskazując kciukiem w stronę końca sali.
  Pobojowisko wyglądało jeszcze gorzej niż kilka minut temu. Revan mógłby przysiąc, że gdy siedział na grzbiecie potwora, kandelabr jeszcze wisiał na swoim miejscu, a gobeliny nie płonęły. Jedna z bestii, z którą chyba walczyła Dante, leżała martwa, rozcięta włócznią, a w jej miejsce jakimś niewyjaśnionym cudem pojawiły się trzy nowe, głodne i w pełni sił stwory. Szary na chwilę stracił wiarę w swoje pojęcie matematyki. Obejrzał się w stronę drzwi - liderka Słowików, lider Borsuków i jakiś trzeci typ walczyli z jednym potworem. Drugi zwijał się już bardziej z wściekłości niż bólu tuż przed nim. A trzeci był martwy...
  - Skąd tu się do cholery wzięła kolejna trójka? - wypowiedział na głos dokończenie myśli.
  - Cud natury - odparła Chowlie.
  - A na serio? - wtrąciła elfka, wcale niezadowolona z takiego przebiegu sytuacji.
  - Rozcięte paskudy dają więcej paskud - wyjaśniła Thalia, domyślając się co się wydarzyło.
  - A mniejsze paskudy dadzą ich jeszcze więcej. Tak więc nie tniemy - podsumowała Chow.
  Revan przejechał sobie dłonią po twarzy, dając w jednym westchnieniu frustracji upust wszystkich tłumionych od ataku potworów emocji. Najpierw musi walczyć z czymś, czego właściwie nie znał i nie mógł podejść żadnym ze znanych sobie sposobów, a potem dowiaduje się, że i tak go nie pokonają. Nie tylko jemu się to nie podobało. Thalia po prostu warknęła tupiąc z całej siły, po prostu czysto wściekła.
  - Jak mam coś zabić nie tnąc tego na kawałki?! - wyrzuciła z siebie.
  Prześladowca patrzył na drugiego z teraz już pięciu potworów. Łuskowaty brzydal porośnięty szorstką, rzadką sierścią wił się po podłodze, dalej przeżywając utratę wzroku. Chaotyczne ruchy w połączeniu z jękami boleści przypominały Revanowi sytuację sprzed kilku lat, gdy na szlaku przez Ironwood podpiął się do karawany kupców, a nocą napadł ich krenshar. Młody był i pewnie by go bez trudu usiekła sama dwójka woźniców, ale nikt mu nie chciał robić krzywdy. Potwór był jednak głodny i pewny siebie...i chyba nie wiedział jak działa ogień. Szorstka sierść zajęła się jak ognisko od rzuconej przez przestraszonego pachołka pochodni. Potworowi zostało tylko wić się w boleści...
  Potwór. Szorstka sierść. Ogień. To przecież oczywiste!
  - Chowlie, musimy go podpalić - powiedział szybko. Zwierzę zaczęło się już podnosić na łapy.
  - Co proszę? - odparła kurierka.
  - Po ogniu nie zostaje ślad. Nie rozetnie go, więc się nie rozmnoży.
  - Jak z czarownicami! - wtrąciła się Thal z szatańskim uśmiechem.
  - Od kiedy to czarownice rozmnażają się po rozcięciu na pół? - rzucił Prześladowca, nie mogąc się powstrzymać.
  Potwór skoczył w ich kierunku, rozdzielając grupę. Oczywiście Szkwał i Szarego los musiał rzucić w jednym kierunku, zmuszając ich do współpracy. W końcu to opowiadanie nie miałoby sensu bez choćby jednej słownej przepychanki z ich strony.
  - Nie łap mnie za słowa, panie poeto - zagroziła mu palcem, z niepokojącym uśmiechem sięgając po płonący gobelin. - Ale w sumie to by śmiesznie wyglądało. Wyobraź sobie minę łowcy czarownic, któremu trafiłby się taki przypadek. Mógłbyś? Ja mam zajęte ręce - skinęła głową w stronę maszkary, która zdecydowała się iść za Chowlie i rogatą dziewczyną.
  Mężczyzna obsunął bandanę i zagwizdał głośno na dwóch palcach. Ślepemu potworowi wibrujący dźwięk wkręcił się nieprzyjemnie w uszy. Obrócił się wściekły, ślizgając po posadzce i zaszarżował ślepo. Szary zagwizdał jeszcze kilka razy, by nie stracić zainteresowania bestii, po czym uskoczył w niemalże ostatniej chwili. Sargent czekała przygotowana trzymając zerwany gobelin za niepłonącą część.
  - Ole! - zakrzyknęła zarzucając ciężką tkaninę na ślepego potwora, równocześnie odsuwając się na bok eleganckim piruetem.
  Bestia biegła dalej. Przez ślepotą nie było dla niej różnicy w trzymaniu czegokolwiek na łbie. Za późno jednak zorientowała się, że nie powinno jej być tak ciepło. Droga tkanina paliła się łatwo, a sierść, ku uciesze piratki i mordercy, jeszcze lepiej. Stwór zaczął się rzucać po podłodze w bezsensownej walce. Łuski poddawały się pod temperaturą i odpadały, pozwalając płomieniom dostać się do skóry. Wkrótce niemal cały grzbiet bestii zajął się ogniem.
  - BUAHAHAHA! PŁOŃ! PŁOOOŃ! - wyrzuciła z siebie Thalia z nieludzką satysfakcją, unosząc ręce do góry. Urwała gdy ujrzała pytający wyraz twarzy Revana, dalej bez bandany. Mężczyzna pokręcił głową z dezaprobatą. Dziewczyna wzruszyła ramionami. - No co? Zasłużył sobie, bezczelny gnój.

Thalia? Pozostali? :3

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Stare czasy zaklepywania CD powróciły! XD Czekam na to opo z niecierpliwością, wiesz o tym *^*

      Usuń
    2. To musiało powrócić XD No ja mam nadzieję, że czekasz! Tak dawno nikogo już nie utopiłam... w głowie się nie mieści!

      Usuń