Cienisty podrapał się po głowie i przeciągnął. Wstał przeciągając się, jakby był u siebie.
- No to czego ode mnie chcecie? - zapytał.
Lena posłała mu wymowne spojrzenie świadczące o wszechogarniającym ją zażenowaniu co do zachowania zamaskowanego mężczyzny.
- Może byłby pan łaskaw się przedstawić? - zauważył jej białowłosy towarzysz.
Ti'en nie widział powodu dla którego miałby się z czegokolwiek tłumaczyć przed młodszym od siebie pięknisiem. Jednak błagalny wzrok Jaskółki dał mu krótko do wiadomości, że najwyraźniej sporo od jego zadowolenia tutaj zależy. Przewrócił oczami (co zbytnio widoczne, na jego szczęście, nie było), po czym skinął lekko głową i odpowiedział:
- Ti'en Lao. Adres zamieszkania też mam podać?
- Skądże - mężczyzna uśmiechnął się lekko, po czym delikatnie odkłonił. - Albus Kernisni, lider klanu Wilków z Ironwood.
- O chole*a, a ja jedynie imię podałem - skomentował Cienisty po czym wyciągnął rękę na przywitanie. Albus niepewnie nią potrząsnął.
- No więc co pana tutaj sprowadza? - powiedział.
- Chyba już mówiłem...
- Mam na myśli ogółem Ironwood - sprecyzował lider.
- Pan Lao planował zabrać się z nami do Ikramu - wtrąciła się Howlett.
- No proszę - młodzieniec uniósł brwi. - Czyżby ściągało tam pana Święto Tolerancji?
- Daruj tego ,,pana" - mruknął nieco niemiło Lao, po czym przystąpił do wyjaśnień: - Bardziej w tym balu interesują mnie jego goście. Ponoć zaproszono tam wszystkich liderów.
- To prawda - przyznał Kernisni. - Chcesz się zaciągnąć?
- Przemyślałem nieco sprawę i jestem już pewien swojego wyboru - Ti'en przeciągnął się i ziewnął na głos. - No, to kiedy ruszamy?
Albus? Lena? Wybaczcie długość, ale Nyan mnie z partyzanta zaatakowała, a Albus jeszcze nic nie pisał...;P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz