wtorek, 15 marca 2016

Od Thalii (CD Revana) - Tajemnica mórz w jej oczach ze złota

         Piratka, jeszcze zanim pospieszyła konia, by zrównać z prowadzącym ich gońcem, rzuciła ostatnie spojrzenie w kierunku Ikramu. Z miejsca, w jakim się w przez chwilę znajdowali, mogła dokładnie obejrzeć miasto, choć właściwie to nie czuła potrzeby wdawania się w zbędne szczegóły. Pierwszym, co rzuciło jej się w oczy był ogromny zamek, właśnie w którym, jak mniemała, miał odbyć się bal z okazji święta tolerancji. Cóż, pomijając fakt, że Szkwał nie widziała najmniejszego sensu w wyprawianiu przyjęcia na cześć czegoś co jest jedynie niematerialnym poglądem i właściwie nigdy nie obchodziło ją kto jakiej jest rasy, z kim jest spokrewniony, ani jak się z tym czuje, to zwiedzenie zamku od środka mogło być całkiem ciekawym doświadczeniem.
  Od pałacu odbiegała jedna, główna droga, która zaraz rozgałęziała się na kilka mniejszych uliczek, ciągnących się wzdłuż budynków mieszkalnych, straganów, oraz wszelkich innych obiektów, których nie sposób było zidentyfikować po jednym spojrzeniu z oddali. Trudno było jednak nie dostrzec, iż budynki znajdujące się bliżej środka miasta, a tym samym bliżej pałacu, należały do tych zamożniejszych mieszkańców. W miarę, jak uliczka oddalała się od najważniejszej siedziby miasta, domy ciągnące się wzdłuż niej, były coraz biedniejsze. Nie był to jednak nietypowy widok- w taki oto sposób zbudowane było właściwie każde miasto, choć w większości z nich punktem, którego bliskość decydowała o zamożności był targ, bądź też główny plac. Właściwie tylko to wyróżniało stolicę, od zwykłych miast, poza tak oczywistym faktem, jak wielkość. Owszem, było tutaj ładnie, choć Ikram był po prostu stolicą krainy, taką, jak każda inna. Nie było tutaj na czym przez dłuższy czas zawiesić oka, gdyby nie fakt, iż tuż przy mieście rozciągał się szeroki pas morza, który niczym błękitna wstęga muskana przez wiatr, falował przy lądzie, co jakiś czas podmywając fragmenty graniczących z nim skał. Na ten widok Thalia uśmiechnęła się smętnie, choć w następnej sekundzie już śmiałą się z siebie w myślach za ten czyn. Gdyby była bohaterką powieści, powiedziałaby, że patrząc w stronę oceanu, czuła, jakby spienione wody wołały ją ku sobie. Ale przecież życie to nie bajka, nie wspominając już o tym, że tylko osoba mająca nierówno pod sufitem stworzyłaby ze Szkwał materiał na bohatera opowiadań. A przynajmniej tak to wyglądało z punktu widzenia piratki.
Nagle z tych dziwacznych rozmyślań wyrwało Thalię chrząknięcie Chow, które jednoznacznie sugerowało „chyba o czymś zapomniałaś”. Dziewczyna pospieszyła konia, zrównując z dwoma pozostałymi wierzchowcami, po czym obrzuciła kompankę badawczym spojrzeniem. Uniosła pytająco brew, choć na swej drodze napotkała tylko zbójecki uśmiech Chow.
  -No co?- rzuciła w stronę kurierki, nie domyślając się, że tym jednym i z pozoru niegroźnym pytaniem właśnie wydała na siebie wyrok śmierci. Dotarło to do niej chwilę później, gdy szatynka posłał jej przebiegłe spojrzenie, ozdobione w zadowolony z siebie uśmiech złodzieja, który obrobił największego bogacza w mieście, pod czujnym okiem jego ochrony, a ten nawet się nie zorientował.
  -Nasz zamaskowany koleżka przed chwilą ładnie nam wszystko wyśpiewał.- mówiąc to, wskazała na jadącego obok Prześladowcę. Thal domyśliła się, że specjalnie zaakcentowała słowo „wyśpiewał”, jakby ze znajomości miasta rodzinnego i wymyślonego nazwiska była w stanie ułożyć sobie w głowię biografię mężczyzny.- Coś mi się zdaję, że teraz twoja kolej.- wyjaśniła, wzruszając ramionami, jakby od niechcenia, choć dalej nie przestała się uśmiechać.
  Thalia wywróciła oczami.
  -A cóż takiego mam opowiadać? Kto jak kto, ale zdaje mi się, że ty wiesz już wszystko, co potrzebne.
  -Historia za historię brzmi uczciwie.- Nocny Prześladowca, ku zaskoczeniu Thalii, dołączył do rozmowy, zgadzając się z kurierką. Widok tek wydał się piratce nawet zabawny, biorąc pod uwagę, że jeszcze chwilę temu to Pan Szary znajdował się na jej miejscu.
  -I ty Brutusie przeciwko mnie?- odparła, z teatralnym oburzeniem zwracając się do zamaskowanego mężczyzny.
  -Brutusie?- powtórzył, jak echo Poursuivant, choć wyraźnie wyczuł w wypowiedzi Szkwał niejedną kpiącą nutę.
  -A więc..?- odezwała się Chowlie, poganiając towarzyszkę.
  -Wiesz co? Mogłam Cię wtedy wyrzucić za burtę, gdy jeszcze mogłam.- piratka, posłała gońcowi przebiegły uśmiech, który nijak miał się do jej obecnej sytuacji.
  -Mogłaś, ale przegapiłaś taką okazję.- odparowała dumnie kurierka, choć dalej przyglądała się Szkwał wyczekująco, i z niemalże chorobliwą satysfakcją. Thalia gwizdnęła przeciągle, po czym wywróciła oczami, nawet nie miała pojęcia który raz z kolei.
  -Niech będzie.- rzuciła w końcu, po czym uśmiechnęła się przebiegle, kontynuując.- Urodziłam się w dwieście dziewięćdziesiątym trzecim roku, w pewnym…
  -Jasna cholera.- mruknęła Chow, chwilę przed tym, gdy z dzioba jej papugi wydobyło się wszystkim dobrze znane „k*rrrwa mać”. W tamtym momencie Sargent przeszło przez myśl, że ta dwójka naprawdę nieźle się dobrała.- Jak dalej będziesz tak gadać, sama zacznę żałować, że nie wyrzuciłaś mnie wtedy za burtę.- dodała kurierka, uśmiechając się złośliwie. Bez problemu wyczuła podstęp piratki, choć wątpię by plan zanudzenia wszystkich na śmierć można było nazwać podstępem.
  Szary obserwował wszystko, jednak nie odezwał się ani słowem, być może zastanawiając się co takiego zdarzyło się wcześniej między jego dwoma towarzyszkami, skoro zaczęły sobie grozić wyrzuceniem drugiej za burtę. Choć Thalia, widząc jego minę kątem oka, raczej wątpiła, czy faktycznie chciał poznać odpowiedź.
  -Ale czekaj, skoro znam Twoje imię, wypytywanie nie będzie już takie dociekliwe…- szatynka mruknęła, jakby do siebie, zastanawiając się o co w takim razie może się zapytać piratki.- Pochodzenie? Miasto rodzinne?- rzuciła od niechcenie, najwyraźniej odrobinę zawiedziona, że nie ma pomysłów na lepsze pytanie.
  -Ocean.- odparła Szkwał, posyłając całemu światu pełen zadowolenia uśmiech. - Przeklęta Syrena- dodała szybko nazwę swego statku. Bo chociaż niedawno go straciła, to miała zamiar wszystko odzyskać. A kiedy, gdzie i w jaki sposób? Nad tym zastanowi się kiedy indziej.
  -Mogłam się tego spodziewać.- kurierka westchnęła, choć zaraz uśmiechnęła się złośliwie, jakby właśnie wpadła na genialny plan, który jak najskuteczniej umożliwi jej zepchnięcie na dno połowy znanego im świata.- Ale skoro już przy tym jesteśmy, chyba jesteś mi winna opowieść o tym co stało się z Twoim statkiem. Masz teraz świetną okazję.- odparła, krzyżując ręce na piersi ze zbójeckim uśmiechem na ustach.
  Szkwał odwzajemniła przebiegły uśmiech, choć po raz pierwszy w życiu zastanawiała się, czy, biorąc po uwagę okoliczności, aby na pewno jest on na miejscu. Niestety, skończyło się tylko na zastanawianiu się. Właściwie to nie miała nic przeciwko opowiedzeniu tej historii, ot zwykła opowieść, którą co poniektórzy mogliby nazwać zmyśloną bajką, ale to już inna kwestia. Tylko, że obecnie trójka jeźdźców znajdowała się w mieście, i to nie byle jakim, a wśród zwykłych gapiów i prostych obywateli, kryli się ludzie, których nie tylko ona nie chciała spotkać. Sądząc po spojrzeniu, jakie Prześladowca ukradkiem posłał mijanym przez nich strażnikom, on również nie miał ochoty na ponowne oglądanie celi. Podobnie było z Chowlie, bo chociaż kurierka oficjalnie nie należała do świata przestępców, Thalia znała ją na tyle, że mogłaby dać sobie rękę uciąć, iż ta dziewczyna w niejedne kłopoty już się wpakowała.
  -Nie wydaje mi się.- odparła po chwili, rozglądając się ukradkiem.- To chyba nie miejsce na opowieść o tym, jak pirat stracił piracki statek i piracką załogę.- odparła wymijająco, specjalnie powtarzając słowa „pirat”, by podkreślić co ma na myśli.
  -Niech Ci będzie.- kurierka po dłuższej chwili zastanowienia, machnęła ręką na znak zgody.
  Szkwał uśmiechnęła się zadowolona, gdyż właściwie przez tą plątaninę słów, ta dwójka nie dowiedziała się o niej niczego więcej, niż wiedzieli do tej pory. Nie miało to jednak nic wspólnego z jakże oklepanym tajeniem swej przyszłości z obawy przed reakcją innych, bądź dla samego ukrywania swojej historii. Myślę, że w przepadku Thalii miało to więcej wspólnego z czymś w rodzaju psychologii odwrotnej, przez którą nie chciała czegoś zdradzić tylko dlatego, że oczekiwano od niej odpowiedzi tu i teraz. Zawsze można jednak poczekać na tam i potem.
  Brunetka ruszyła przed siebie, popędzając srokatego wierzchowca. Gdyby ktoś przysłuchiwał się grupce wędrowców, wsłuchał się dokładniej i na chwilę wyrwał z codziennego pędu i zwykłego życia, mógłby dosłyszeć urywki nuconej przez piratkę melodii, która porwana przez wiatr, płynęła leniwie przez kręte i ciasne uliczkach Ikramu.

Żeglowaliśmy razem, przez fale, pod wiatr
Do krainy, gdzie morza szeleszczą
W dół krętej rzeki Rhine
Podążaliśmy za pieśnią…

Wyblakłe treści legend, opowieści mówiono nam
Próbowano nas wszystkich ostrzec, nim skończymy na dnie
Żeglarze nazywają ją Loreley
Hej, złodzieju! Ostrożnie nim za głosem wpadniesz…

A kiedy wiatry płakały, umierali mężowie
Fale kłaniały się Loreley, o której wciąż śpiewa morze…


Chowlie, teraz chyba Twoja kolej :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz