-Trochę lipna ta magiczka.- Rzuciła mimochodem Chow gdy byli już na zewnątrz.
-Raczej wróżka.- Poprawił ją Szary który chyba dalej był zadowolony z siebie za doprowadzenie kobiety do złości.
-Wróżka, nie wróżka… może być i czarownica na miotle z kotem, ale to
całe przepowiadanie idzie jej nad wydźwięk cienko. Ani jednego z nas nie
udało jej się zaskoczyć, nie powiedziała nic czego byśmy nie wiedzieli,
lub się nie spodziewali.- Wzruszyła ramionami wsiadając na swojego
wierzchowca który zdawał jej się dziwnie mały… Jak miała wybór to z
reguły brała te duże ogiery. Miały temperament, ogień i przede wszystkim
były wytrzymałe. A co jej po szybkim kucyku sporo za kila mil rozłoży
kopyta? Ale z towarzystwem i tak nie miała zamiaru gnać, a przynajmniej
narwaniec dawał jej nieco zabawy. Teraz czekała tylko aż pozostali
usiądą w siodłach.
-W sumie to masz rac…- Chciała się zgodzić Thalia, ale przerwał jej rozwścieczony głos z zamiotu.
-TY CH*LERNY ZŁODZIEJU! Oddawaj coś ukradł obedrańcu, albo zamienię was
wszystkich w węże!- Kobieta pojawiła się w wejściu do ich namiotu, a
wzrok zebranych padł na Sokolicę.
-Zady na koń i SPI*RDALAMY!!!- Zawołała popędzając konia do galopu.
Wystraszony rumak zakwiczał i ruszył jak oparzony. Z resztą nie tylko
on, cała trójka gnała gościńcem zostawiając za sobą tumany kurzu. Kto
wie czy wiedźma nie mówiła prawdy? Dopiero po około mili zwolnili.
-Błagam nie mów że ukradłaś tę głowę…- Sapnęła Thalia z nadzieją w
oczach. Chyba nie chciała mieć styczności z tamtym przedmiotem. Szary
jedynie spojrzał w górę jakby mówić “Panie, na kogo ja u diabła
trafiłem?”. Chow jednym ruchem obróciła się w siodle tak by być twarzą
do rozmówców i oparła się o zad konia z swoim uśmiechem niewiniątka.
-O to się nie bój, ani głowa, ani lalka.- Zapewniła pamiętając jak piratka zareagowała na szmaciankę.
-Ciebie rączki świerzbią co? Co w takim razie jej podwinęłaś?- Zapytała
już spokojniej brunetka. Chowlie sięgnęła do torby odganiając z
ramienia Ozziego, który jak gdyby nic przesiadł się na drugie ramie.
-Tylko to maleństwo.- Pokazała na otwartej dłoni słoiczek z czerwoną zawartością.
-Czy mi się wydaje, czy to jest jakiś ludzki organ?- Odezwał się Revan
próbując dostrzec coś więcej w zakrwawionym pojemniku. Goniec jedynie w
odpowiedzi uśmiechnęła się jednoznacznie, a morderca znów uniósł oczy ku
niebu.
-Kradnij co chcesz, twoja wola tylko żebym nie musiała dzielić z tobą
kary…- Uśmiechnęła się Sztorm. -A i tylko tego nie jedź…- Dodała kończąc
temat. Dziewczyna podrzuciła słoiczek w dłoniach i dopiero wtedy
schowała. Zapadła cisza, Szary i piratka patrzyli w przeciwne strony
gdzieś na bok w las. Chow natomiast podparła się na łokciach, cały czas
jadąc tyłem i obserwując tych dwoje udających zainteresowanie ściółką
leśną. W głowie kłębiło się jej wiele myśli, układały skomplikowane
plany i rysowały zawiłe intrygi. W pewnym momencie doszła do niej myśl,
którą długi czas ignorowała, ale w miarę jak ich podróż mijała, myśl ta
była coraz jej bliższa. Chyba po raz pierwszy od spotkania tego
niecodziennego trio jej uśmiech zastąpiła mina wyrażająca głębokie
zamyślenie jak u filozofa pracującego nad nowym wzorem matematycznym lub
odpowiedzią na jakieś niezwykle ważne pytanie. Pierwszy zwrócił na to
uwagę Revan. Chwilę obserwował szatynkę, zapewne zastanawiając się o co
może chodzić.
-Thalia.- Przywołał półszeptem dziewczynę która podskoczyła, zanim
jednak otworzyła usta skazał on na zamyśloną postać przed nimi. W tym
momencie Chow zamrugała jak obudzona ze snu i podniosła wzrok na
tamtych.
-Co?- Wyszczerzyła się pokazując pełen rząd zębów.
-Nic, nic… ale to ty prowadzisz nie?- Zapytał retorycznie Szary unosząc
brew, wydawało się też że się lekko uśmiecha. Posłaniec oderwała
podbródek od ręki z uśmiechem.
-To nie powinnaś wiedzieć gdzie nas prowadzisz?- Zdawało się nawet że
chłopak był nieco rozbawiony zdziwieniem brązowookiej, która wykonała
ruch nie do końca zrozumiały dla niego. Otóż położyła się ona jeszcze
mocniej na zadzie konia i wyrzuciła nogi do góry, a już po chwili
siedziała przodem do kierunku jazdy.
-Sorki, sorki. Jak chcieliście zostać sami wystarczyło powiedzieć.-
Zaśmiała się i pogoniła nieco konia pogwizdując wesoło jakąś melodie w
czym pomagała jej papuga. Tamci jednak nie chcieli chyba jednak zostawać
za bardzo w tyle bo zaraz ją dogonili. Chow niby to ich nie widząc
przeszła z gwizdania w śpiew.
Zjeżdżając z gór białych, przystaniecie na skałach,
gdzie znajdzie oparcie wasz koń.
I oczy przysłonicie i na horyzoncie
szukajcie, gdzie stoi mój dom.
-No proszę… to jednak gońcy mają dom?- Rzucił obojętnie Szary. Chow przerwała piosenkę i wyszczerzyła się do niego.
-Wielu i owszem, jak nie mają wiadomości siedzą w domowym zaciszu
doglądając gospodarstwa i dziatwy. W końcu to nie jest tak że wiadomości
niesie się cały czas. Niesie się jedną, dwie i czeka na następne. A
nieraz można długo czekać.
-A ty? Masz gdzie wrócić?- Dalej dopytywał.
-Coś dziwnie ożywiony się zrobiłeś, nie jesteś aby chory?- Zaśmiała się, a Thalia przyłożyła mu dłoń do czoła.
-Rozpalony jak piec… to chyba choroba “wścibskość”- Piratka udała że
się oparzyła, a chłopak odgonił ją niezdarnie, wyraźnie niezadowolony że
z niego żartują i go dotykają.
-Ja jednak stawiałabym na “powoli przyzwyczajam się do towarzystwa”.
-Znachorki się znalazły…- Westchnął, na co panie się roześmiały.
-Szczerze mówiąc to nie.- Odpowiedziała po chwili na pytanie, a widząc
zaciekawienie oczach Sztorm zaśmiała się. -Nie patrz tak na mnie, sama
długi czas mieszkałaś na okręcie. Więc ja mogę mieszkać na bezdrożach i w
podróży. Jak nie mam czego przekazać jadę tam gdzie chce, choć dobieram
zlecenia również pod trasę wycieczki.- Wzruszyła ramionami wstrząsając
papugą która z niezadowoleniem zaskrzeczała swoją dewizę życiową.
-Ciachaj ty mały ch*ju.- Pstryknęła go w dziób. -A co z wami?- Ziewnęła przeciągle.
-Co ma niby być?- Zdziwiła się brunetka.
-Dlaczego chcecie być gońcami? Oprócz tego, że ukrywacie się przed
prawem? Noo… chętnie też się czegoś o was dowiem, w końcu spędzimy razem
jeszcze niejedną noc, a lubię wiedzieć koło kogo śpię.- Założyła ręce z
głową. Jak nikt długo nie odpowiadał odezwała się ponownie.
-Wiecie… Do zmierzchu, a tym samym postoju jeszcze zostało trochę czasu więc nie ma co się śpieszyć.
-Co chciałabyś wiedzieć? Zdawałoby się że to co chcesz już wiesz.- W
głosie Revana było czuć wyraźną niechęć. Czuł że kobieta wie więcej niż
mógłby się wydawać, a najwyraźniej jej jeszcze nie ufał.
-Orły… niedługo wszyscy będziemy nosić się z takim znakiem gildii, a
wśród swoich fajnie jest mieć zaufanych ludzi. Ja już wam ufam, ale to
nigdy nie działa w jedną stronę. Na dodatek lubię słuchać ciekawe
opowieści.- Cały czas się uśmiechała z przymrużonymi powiekami czekając
na jakąś reakcje. Liczyła że faktycznie uda jej się choć w jakimś
stopniu lepiej zapoznać z nimi. Nie tylko z Thalią której już byłaby
gotowa zaufać.
Wiem przynudzam, ale uroczyście przysięgam, że w następnym opku knuję coś ciekawego :D (a przynajmniej mi się tak wydaje :P)
Wiedziałam, że towarzystwo Chow i Thal zaszkodzi Re *^* Biedak się przez was rozchorował XD
OdpowiedzUsuńSpokojnie, Chow zna genialny lek na wszelkie dolegliwości XD
UsuńCzyżby to była zawartość tajemniczego słoiczka? XD
UsuńNie, lek jest o wiele prostszy... nazywa się butapren i podaje się go nadupnie XD
UsuńOj, lepiej nie próbuj XD To się źle skończy dla obu stron
UsuńHm... korcisz, korcisz... :)
UsuńNyan, pamiętaj o mocy psychologii odwrotnej xD
UsuńA mogłam się nie odzywać XD
UsuńHłe hłe hłe... szkoda tylko że teraz nie moja kolej :P
OdpowiedzUsuń