Sam nie do końca wierzyłem w to, co powiedziała Annabelle.
Dziewczyna wydęła wargi i prychnęła.
- Zmęczona jestem. Nie mam siły się z tobą użerać - wyprostowała swoją poprzednią uwagę.
Przewróciłem oczami. Również nie miałem ochoty na kłótnie. Jedyne o czym teraz marzyłem, to przestrzeń knowhere'skich pustkowi. Tylko ja, Wyrwij i mój łuk.
Dotarliśmy do stajni gdzie czekał obiecany Annabelle koń i Wyrwij - oba ogiery osiodłane i gotowe do drogi.
- No więc gdzie się teraz wybierasz? - spytałem mimochodem.
- Do Knowhere. Ibn'Lshad chyba wystawił za te krenshary jakąś nagrodę, prawda? - odpowiedziała dziewczyna mocując jedną z broni do siodła.
- Rzeczywiście. Weź sobie też moją część, jak chcesz.
Annabelle spojrzała na mnie jakbym postradał zmysły.
- Ty mówisz serio? - rzuciła.
- Tak. Korona mi z głowy nie spadnie, jak odstąpię trochę złota - odparłem.
Annabelle już nie zadawała więcej pytań. Uśmiechnąłem się do siebie. Nie weźmie, pomyślałem, duma jej na to nie pozwoli. Sam nie wziąłbym niczego co mi się nie należy. Nie ze względu na to, że nie zasłużyłem. Po prostu nie lubię zdawać się na cudzą łaskę i Annabelle zdecydowanie również tego nie nie znosi.
Dziewczyna wyruszyła wcześniej. Rzuciła tylko "Do zobaczenia" swoim zwyczajowym tonem i odjechała, a za nią pobiegł wielce uradowany z opuszczenia miasta Asher. Gdy sam wskoczyłem na siodło zmieniłem zdanie i zamiast ruszyć do Knowhere wybrałem krótszą i przyjemniejszą drogę do Ariathe. Z tego co się orientowałem niedawno otwarto sezon łowiecki w tamtych okolicach. Poza tym robiło się późno i wypadałoby gdzieś przenocować. Ruszyłem więc kłusem przez miasto, a gdy tylko minąłem bramę Wyrwij sam rzucił się do galopu. Jadąc wzdłuż rzeki Arii nie skupiałem się zbytnio na drodze. Ufałem Wyrwijowi. Nie należał do głupich i wiedział, że jedzie się drogą, a nie rzeką. Oglądałem się na boki licząc, że w pobliżu omyłkowo pojawi się jakiś jeleń i będę miał co wymienić na kolację. Niestety po drodze nie trafiłem na nic. Dotarłem do Ariathe, gdzie ruszyłem stępem w stronę najbliższej tawerny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz