Dobra... Spokojnie. Nie będę się kłócić. Asherowi nic nie będzie... tiaa. Jakbym to o niego się bała... Prędzej on wybije całą straż, niż ona jego. A potem będzie na mnie, bo on zrobi te swoje oczy... Ale dobra... Na razie muszę się skupić na tym, żeby się nie zgubić... Po niekończących się zakrętach, weszliśmy wreszcie do jakiejś sali. Była praktycznie pusta, jeśli nie liczyć jakiegoś gostka na tronie. No i dywanu biegnącego przez środek. Oczywiście, że koloru czerwonego. Na nasz widok wyprostował się i powiedział coś w stylu "Witajcie. W czym mogę pomóc?". W tym momencie się wyłączyłam. Ethan chyba opowiedział mu całą przygodę... A no właśnie, Ethan. Szczerze powiedziawszy, to nie spodziewałam się po nim, że zapoluje na Behira, i to tylko z tym swoim łukiem. Po za tym widać, że umie dobrze walczyć, nawet chyba lepiej ode mnie... Trzeba się poprawić... No w każdym razie powoli zaczynam go lubić... Ale w tej chwili po prostu chcę, żeby ta rozmowa się wreszcie skończyła i żebyśmy mogli wyjść z tego dusznego pomieszczenia. Czuję się jak w klatce. Nie mam pojęcia, jak ci wszyscy ludzie wytrzymują tu całe życie... Jak na złość ten cały lord wcale nie chciał skończyć tej rozmowy. Miał masę pytań, które doprowadzały mnie do szału. Jeszcze chwila i coś rozwalę... Naprawdę.
- No dobrze... Skoro tak się sprawy mają, natychmiast zapewnię karawanom lepszą obronę. Wyślę też wiadomości do innych władców. Zapewne chcecie wrócić w spokoju do domu... Mogę wam podarować jednego z moich szybszych koni, powinniście wrócić przed zmierzchem. O karawanę się nie martwcie, zapewnię im bezpieczny powrót. No i bardzo dziękiję za informację...-lord wykonał jakiś tam gest, na co wyszliśmy z sali.
- Serio chciało ci się z nim gadać?-zapytałam Ethana kiedy jakiś strażnik prowadził nas do wyjścia.
- To miły człowiek. Po za tym nie wszyscy są takimi odludkami jak ty, co tylko by dogryzali...-przewrócił oczami.
- Ja nie gryzę. Ale jeśli chcesz, to mogę poprosić Ashera, on bardzo chętnie to robi...-pokręcił tylko głową z lekkim uśmiechem.
- No dobra, nieważne. Nie chce mi się z tobą kłócić...-co ja gadam... Niedobrze. Mnie nie chce się kłócić? Bardzo, bardzo źle. Ethan popatrzył na mnie zdziwiony.
- Coś ty powiedziała?-pfff... to nie był dobry pomysł...
Ethan? Przepraszam za długość... ale pisane na telefonie(przepraszam za wszelkie błędy x3), w dodatku jestem chora i niezbyt mam na cokolwiek siłę... No, ale jest xD Co z tego, że powinnam napisać lepiej... ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz