Mężczyzna podążył za wzrokiem piratki w stronę morza falujących barw. Tłumy pomniejszych lordów i szczupłych dam mieniły się najróżniejszymi kolorami, wśród których dominująca była zieleń, żółty, czasem nieco czerwieni i gdzieniegdzie pomiędzy tym przebijał się jakiś błękit czy fiolet, ale najwidoczniej w tym roku nie szczyciły się wielkim popytem. Wszystko to okraszone kontrastującą biżuterią i złotymi haftami, które błyszcząc w świetle kandelabrów nadawały wszystkiemu ciepły odcień. I pomyśleć, że Revan był w stanie powiedzieć słowo ,,ciepły" o bandzie snobistycznej arystokracji, z którą normalnie zwykł rozprawiać się w bocznych alejkach, z dala od przypadkowej widowni...Doprawdy, to święto naprawdę padło mu na mózg.
Tym razem ukryta filozofia w wypowiedzi Thalii już go nie ruszyła. Nie umiał dokładnie stwierdzić, dlaczego, skoro jeszcze przed momentem stanowczo odradzał jej bawić się w myśliciela. Cóż, może właśnie przez fakt, że tym razem już się nie bawiła? Mężczyzna potrafił odróżnić ,,udawanie filozofa" od faktycznego, głębszego zastanowienia. Prawda jest taka, że nie da się wydusić z siebie takowych przemyśleń. Nie kontempluje się czegoś na siłę. Prawdziwa mądrość rodzi się z przypadku - z zachodu słońca, mieniącego rozbłyskami światła morza, wirujących w powietrzu płatków śniegu. Te małe cuda, dla każdego wydające się czymś najzwyklejszym w świecie, dla ludzi pokroju Re (czy, jak widać, także Thalii) stanowiły pierwszy krok do rozmyślań. Nie zastanawiali się jednak dokładnie nad tym, co właśnie obserwowali, bo kontemplowanie nad samą istotą spadającej z nieba zamarzniętej wody to idiotyzm. To nie woda była fascynująca. Piękny widok był jedynie drgnięciem popychającym nasz umysł w, z pozoru, niczym nie podobną do niego myśl. Z myśli rodziła się metafora, z metafory mądrość, która, zapisana, zdolna była przetrwać wieki. Jakże smutnym był fakt, jak wiele na świecie padało niesłyszalnych przez nikogo złotych myśli. Chłop pracujący w polu i student wyższej uczelni mogli stać na tym samym poziomie pod względem filozofii, ale koniec końców tylko ten drugi zyskiwał wielbicieli, bo pierwszy nie widział sensu w dzieleniu się swoimi rozmyślaniami. Miał na głowie cały dom i rodzinę, na cholerę komu zapisywać jakieś przypadkowe zdanie, które wpadło mu do głowy podczas wpatrywania się w łany zboża?
I wśród piratów najwyraźniej zdarzały się podobne niewykorzystane potencjały. Gdyby Thalia wychowała się na bogatym dworze, mogłaby teraz stać gdzieś na uboczu otoczona grupką podobnych jej młodych, pełnych entuzjazmu następców wielkich możnych i wymieniać się z nimi swoimi przemyśleniami. Albo i nie, przeszło nagle Revanowi przez myśl. W końcu to życie kształtuje charakter. Gdyby Szkwał przeżyła je inaczej niż na pirackiej łajbie, byłaby dzisiaj przecież zupełnie inną z charakteru osobą. Miałaby na głowie inne sprawy niż książki. A tak - może z nudów, trudno powiedzieć co ją ku temu skłoniło - sięgnęła raz na okręcie po któryś tomik, po czym chcąc jeszcze bardziej nagiąć drażniące stereotypy, złamać wszelkie zasady, rozwinęła swój umysł w tym kierunku. Doprawdy niesamowite, jak bardzo odmienny los mógł spotkać każdego z osobna, gdyby tylko zmienić jedną rzecz w swojej przeszłości.
Chociaż wolał tego na głos nie mówić, Szarego w głębi duszy cieszył fakt, że życie Thalii potoczyło się akurat tak, a nie inaczej. Świat potrzebuje i filozofów, i szaleńców.
- Teraz jeszcze cię naszło na tańce? - uniósł jedną brew. - Doprawdy, w ogóle cię dzisiaj nie poznaję.
Z twarzy Thalii zniknął wyraz zamyślenia, oddając pola już bardziej szkwałowemu, zbójeckiemu uśmiechowi.
- Wątpisz w moje zdolności taneczne? - rzuciła piratka.
- Wątpię w ich istnienie. Szant w to nie wliczaj, bo do tego tańczyć umie każdy.
- Ta zniewaga krwi wymaga! - kobieta uniosła teatralnie głos. - Mam niby wierzyć, że sam jesteś mistrzem parkietu?
- Mistrzem nie - przyznał Revan. - Ale jestem pewien, że lepiej się na tym znam niż ty.
- Czyżby? - Sargent podparła się pod boki. Po chwili zacytowała: - Do tańca grają nam armaty, stali szczęk, śmierć kosi niby łan...
-...lecz my nie wiemy co to lęk - w stalowoszarych oczach błysnęła wesołość. - Chciałaś mnie zmylić recytatorskim tonem?
- Liczyłam, że brak muzyki utrudni to bardziej - Thalia zmrużyła oczy, lekko niezadowolona. - Wiersze jeszcze zrozumiem, ale szanty? Ten świat doprawdy schodzi na psy, skoro byle szczur lądowy może się poszczycić znajomością pieśni żeglarskich...
- Żeglarskich? Na lądzie też to śpiewamy - mężczyzna założył ręce na piersi z udawanie urażonym tonem. - A zanim powstała melodia, musiał istnieć tekst.
Szkwał zmierzyła Prześladowcę wzrokiem, jakby patrzyła na przeciwnika, szukając słabego punktu. Koniec końców jednak wrócili do nieskończonego tematu znajomości poezji. I chociaż żadne z nich nie wypowiedziało ani słowa, w tym spojrzeniu, postawie, ukryty był jeden, konkretny komunikat, który oboje doskonale zrozumieli...
No to wojna.
Pierwszy krok tym razem wykonał Szary:
- Przejrzałem niskie ludzkości obszary Z różnych jej mniemań i barwą, i szumem: Wielkie i mętne, gdym patrzył rozumem...
- Małe i jasne przed oczyma wiary - podłapała Thalia. - I was dostrzegłem o dumni badacze, Gdy wami burza jak śmieciem pomiata...
- Zamknięci w sobie jak konchy ślimacze, Chcieliście, mali, obejrzeć krąg świata - drugą połowę Szary specjalnie zaakcentował.
Jego przeciwniczka zmrużyła oczy wypowiadając niewerbalnie to, co miała ochotę mu teraz wytknąć. Mimo to kontynuowała:
- Konieczność - rzekli - wedle ślepej woli Panuje światu jako księżyc morzu.
- A drudzy rzekli: Przypadek swawoli W ludziach, jak wiatry w nadziemskim przestworzu.
- Jest Pan, co objął oceanu fale... - urwała na chwilę, po czym dokończyła z uśmiechem: - I ziemię wiecznia kazał mu zamącać.
- Ale granicę wykował na skale, O którą wiecznie będzie się roztrącać - ton głosu Revana przybrał lekko na wesołości. Pojedynek już na dobre zaczął przypominać dyskusję.
Sargent uśmiechnęła się drapieżnie, zakładając ręce na piersi.
- A więc to tak się chcesz bawić? - powiedziała zaczepnie. Zaczęła powoli iść po okręgu. Mężczyzna ruszył w przeciwną stronę. Cały widok przywodził na myśl szykujące się do walki dzikie koty. Szkwał szukała chwilę odpowiedniego utworu w pamięci, aż w końcu zaczęła drugą rundę: - Żyłem z wami, cierpiałem z wami, Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny...
- Dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami - A jak gdyby tu szczęście było - idę smętny - jak można się było spodziewać, Szary podjął wyzwanie. Więcej - zamierzał je wygrać. - Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica Ani dla mojej lutni, ani dla imienia; Imię moje przeszło jako błyskawica I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.
- Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie, Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode; A póki okręt walczył - siedziałem na maszcie, A gdy tonął - z okrętem poszedłem pod wodę...
- Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą I biedne serce moje spalą w aloesie, I tej, która mi dała to serce, oddadzą - Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie...
Żadne z nich chyba nie zdawało sobie sprawy jak bardzo niedorzecznie musieli wyglądać. Dwoje obszarpańców, wyglądających jakby dostali się na bal bez zaproszenia przez uchylone okno, chodziło po tarasie żywo i coraz głośniej recytując. Gdyby byli kimś innym może miałoby to w sobie więcej sensu, w końcu pewnie nie byli pierwszymi urządzającymi sobie wieczorek poetycki na tego typu balu. Jednakże jeśli już ktoś spodziewałby się pojedynku dwóch miłośników literatury pięknej, zdecydowanie obstawiałby, że jego uczestnikami będą raczej wielcy lordowie-myśliciele. Gdyby jednak tak było, nie zgromadziliby wokół siebie żadnej publiczności - ot, znowu jakieś ważniaki próbują zrobić z konkurenta idiotę, nic nadzwyczajnego.
Może to więc właśnie ten zaskakujący kontrast między charakterem pojedynku a jego uczestnikami zaczął zbierać zainteresowanie. Jakaś przechodząca, wyraźnie znudzona wywodami męża kobieta usłyszała fragmenty znanego jej poematu, umykające przez otwarte drzwi. Obróciła się zaintrygowana i szarpnęła męża za rękaw. Oboje zaciekawieni podchodzą i słuchają. Podobnie jakaś inna para, i jeszcze inna, aż w końcu tłumek zaczyna być bardziej widoczny i coraz więcej ciekawskich chce się dowiedzieć co też tu zgromadziło tylu ludzi.
Zgromadzenie widzieli wszyscy. Wszyscy, poza Thalią i Revanem, kontynuującymi swój jakże istotny pojedynek.
- Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei - perorował Szary. - I przed narodem niosą oświaty kaganiec; A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei, Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec! Co do mnie - ja zostawiam maleńką tu drużbę Tych, co mogli pokochać serce moje dumne...
- Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę I zgodziłem się tu mieć - niepłakaną trumnę - odpowiedziała Szkwał. - Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi Iść... taką obojętność, jak ja, mieć dla świata? Być sternikiem duchami napełnionéj łodzi, I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?
- Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna, Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi - Prześladowca zatrzymał się, stając oko w oko z przeciwniczką. Thalia, mimo, że niższa, bez oporu patrzyła mu dumnie prosto w stalowe ślepia i z równie wielką dumą przejęła zakończenie wiersza:
- Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna, Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.
Po ostatnim słowie nastała chwila ciszy. Szybko przerwała ją jednak burza oklasków. Morderca i pirat spojrzeli zaskoczeni w stronę wejścia na salę, dopiero teraz dostrzegając zgromadzoną publiczność. Popatrzyli po sobie, po czym, jakby umówionym sygnałem, równocześnie wzruszyli ramionami i pokłonili się nisko, niczym odbicia w lustrze.
- To chyba tyle jeśli chodzi o ,,nie rzucanie się w oczy"... - rzucił cicho Revan.
Thalii jedynie zadrżały ramiona od stłumionego śmiechu.
I jak Blue? Dokonało się XD Trochę się usiedziałam, ale chyba wyszło :>
Wyszło na pewno! Aż mi humor tym opkiem poprawiłaś. c:
OdpowiedzUsuńYaaay! :D Wybacz, że nie wzięłam ,,Lilji", ale ,,Rozum i Wiara" bardziej mi pasowały tematem morza i podróżników do przekomarzanki (a co to za spotkanie Prześladowcy i Szkwał bez dogryzania? :P)
UsuńCo racja, to racja, nie da się zaprzeczyć. Z resztą, myślę, że jeszcze kiedyś i na "Lilije" przyjdzie pora. :P
UsuńPrzeczuwasz rundę trzecią w przyszłości? XD
UsuńA ty nie przeczuwasz? No tylko na nich spójrz. XD
Usuń