Przepchnęłam się wśród tłumu i dotarłam do kontuaru.
-Czego? -rzucił niezbyt uprzejmie korpulentny barman polerując wyszczerbiony talerz
-Chciała bym...
-Tak ?-spytał znudzony nie odrywając się od zajęcia
-Słyszałam wiele dobrego o tutejszym grzańcu -mruknęłam uprzejmie
-A tak-grubasek nagle się ożywił- proszę siadaj -wskazał bliżej nieokreślone miejsce i popędził na zaplecze
Oparłam topór o ladę i klapnęłam zrezygnowana na krzesło ,domyślałam się ,że przyjdzie mi tu czekać dość długo ,obejrzałam się jeszcze raz na drzwi od kuchni i westchnęłam.
Po drugiej stronie stołu siedział krasnolud którego zauważyłam po wejściu do karczmy.Moją uwagę natychmiast zwróciły zaplecione w warkoczyki wąsy mimowolnie się uśmiechnęłam.tamten uniósł krzaczaste brwi i łypnął na mnie lodowato niebieski okiem.
-Fajne wąsy- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej
Zmarszczył czoło doszukując się w mojej wypowiedzi sarkazmu którego jednak nie znalazł.
-Dzięki ,twoje też
Dotknęłam warg niby poszukując tam zarostu jednocześnie uważnie obserwując krasnoluda po drugiej stronie stołu , drgnął mu kącik ust a po chwili nawet lekko się uśmiechnął. Wyszczerzyłam zęby.
-Nashira -wstałam i wyciągnęłam rękę nad stołem
-Yormund
Chwile później zjawił się barman i postawił przed krasnoludem talerz z czymś pachnącym całkiem smakowicie.Yormund zabrał się za jedzenie.
-Więc co cię sprowadza do Ironwood?-zapytał dźgając talerz widelcem- Nie wyglądasz na tutejszą
-Należę do Orłów -stwierdziłam z niejaką dumą -teraz ...wykonuje misje
Sztućce krasnoluda brzęknęły o talerz.
-Do Orłów?
-Tak -odparłam zdziwiona reakcją Yormunda
-Chciałbym się przyłączyć do Lwów -powiedział zniżając głos
Na stole z hukiem wylądował kufel piwa.Posłałam karcące spojrzenie kelnerce która przyniosła naczynie.
-To twoje?-wskazałam na napój
-Nieee
-Nieważne, a więc Lwy z Castelli ?
Yormund?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz