wtorek, 24 lutego 2015

Od Mir (CD Yormunda)

  Szliśmy jakiś czas w milczeniu. Silver co rusz popatrywała na krasnoluda jakby oceniając jego zdolności bojowe. Oboje zdawali się spoglądać na siebie nieufnie.
  - Leita leikur! - rzuciłam komendę wilczycy, wskazując pobliskie zarośla przysypane białym puchem.
  Wadera natychmiast skoczyła we wskazane miejsce, znikając nam z oczu. Krasnolud zdawał się nie najlepiej znosić towarzystwo zwierzęcia, więc wysłałam Silver na zwiad.
  - To dobre zwierze, jest niezwykle oddana i wierna. - powiedziałam, chcąc rozwiać wszelkie obawy Yormunda co do wilczycy.
  Niestety oboje nie zapałali do siebie miłością, a szkoda. Zerknęłam przez ramię czy krasnolud wciąż podąża za mną. W grubym płaszczu obszytym futrem i krasnoludzką bronią na podorędziu prezentował się niezwykle godnie. Krótko przystrzyżona broda i wąsy zaplecione w drobne warkoczyki świadczyły o własnym stylu i braku zaściankowości tak powszechnych u krasnoludów. Innymi słowy zaczęłam lubić pozornie gburowatego jegomościa, który przemierzał krainę Ironwood w tak nieprzyjaznych warunkach, by stać się jednym z odważnych Castelijskich Lwów. Obdarzyłam Yormunda ciepłym uśmiechem, ale zbył go jedynie wzruszeniem ramion.
  - Jeszcze daleka droga przed tobą. W taką pogodę proponowałabym ci zatrzymać się w Ariathe i przeczekać noc. Mam tam zaprzyjaźnionego karczmarza i jeśli powołasz się na Mir Da Ziran, nie oskubią cię do ostatniego grosza. - zatrzymałam się na skraju lasu wskazując dobrze widoczny trakt wiodący do doliny - Oto i twa droga Yormundzie. Powinieneś dotrzeć do miasta przed zachodem słońca, jeśli chciałbyś dotrzeć tam szybciej...
  Zanuciłam starą melodię, którą wiatr poniósł w głąb lasu. Po chwili z gąszczu wyłonił się dumny jeleń z pięknym porożem. Podszedł do krasnoluda, obwąchując jego płaszcz w poszukiwaniu smakołyków.

Yormundzie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz