czwartek, 22 stycznia 2015

Od Julie (CD Ethana)

  - Jasne! - odparłam ochoczo. Ruszyliśmy ze stajni. Jechałam na gniadej klaczy, którą zabrałam przy ostatniej misji. Muskularna i silna, a przy tym dość szybka. Idealna dla mnie i w dodatku nie przeszkadza jej obecność Aguletty przy jej szyi.
  - O nie, nie zdążyłam się nawet przebrać. - mruknęłam do siebie, ale Ethan usłyszał i zapytał:
  - Byłaś gdzieś?
  - Miałam misję. Wróciłam dziś i nie zdążyłam nawet się przebrać. - spojrzałam na siebie. Srebrny napierśnik i czerwona "spódnica" w kształcie poszarpanego trójkąta, rozcięta na bokach przez niemal całą długość nie są zbyt odpowiednie, jeśli chodzi o podróż wspólną.
  - Myślałem, że byłaś w wojsku...
  - Och nie, moja rola była inna. - wyjechaliśmy przez główną bramę. - Byłam często wysyłana na przeróżne wyprawy, najczęściej sama. Wy jesteście specami od takich zadań, ale Saval również chciał mieć parę takich osób.
  Ethan mruknął coś pod nosem, ale nie zrozumiałam. Przed nami rozciągał się traktat do Thasii i mnóstwo wozów, jeźdźców a także pieszo idących zmierzało w stronę przeciwną do naszej. Nie było to dziwne, ale niestety uniemożliwiało dalszą rozmowę. Ktoś mógł podsłuchać, a zresztą i tak musielibyśmy do siebie krzyczeć, aby cokolwiek usłyszeć. Nigdy nie lubiłam otwartych traktatów, czy nawet niewielkich dróg. Przeważnie zbaczałam z głównej trasy i przemierzałam lasy i pola. Zero utartych szlaków, jedynie mapa i wyczucie orientacji terenu. I było dobrze, nawet szybciej. Czasem, oczywiście jakiś mały pościg, żołnierze rzadko widują kogoś podróżującego jak ja, więc jestem "wiecznie podejrzewana".
  Nie lubię przebywać wśród wielu osób, dlatego czułam, jak spojrzenia wszystkich wokół parzą mi skórę. Oburzone kobiety, mężczyźni pełni zdziwienia, wrogość, strach, odraza, nieprzyjemne uśmieszki, och, za co?! Dla wielu z nich będę do końca zapamiętana, jako nieporządna elfka. Pocieszające, że przynajmniej ludzie mają taką krótką pamięć. Oczywiście spojrzenia wędrowały też w stronę Aguleci, więc przyciągnęłam ją bliżej, poprawiłam się w siodle i rzuciłam niby od niechcenia do Ethana:
  - Musimy jechać tym głównym traktatem? Tyle tu osób... a poza tym, przeprawiając się przez jezioro zaoszczędzimy czas.
  - Też myślałem czy by przez nie się nie przeprawić. Cóż, zatem musimy skrę...
  - Natychmiast, tu jest niewielka dróżka, dotrzemy nią tam szybko. - przerwałam mu i wskazałam ręką miejsce. Uniósł brwi, ale skręcił w tamtą stronę, a ja skierowałam klacz za nim.
  - Chyba nigdy nie jechałem tą trasą. A ty?
  - Wiele razy. Uwielbiam jeździć nad to jezioro. Czasem, gdy nie mam nic do roboty wybieram się tutaj i zabieram ze sobą Agusię. - spojrzałam na swoją koteczkę, a ta miauknęła słodko.

Ethan? Najpierw rozmowa :d

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz